"W turnieju pokazaliśmy brak formy. Samą wolą walki nie potrafiliśmy tego nadrobić. Ponieśliśmy porażkę. Obowiązkiem każdego sportowca jest jednak podnieść się i podjąć rękawicę. Przed nami szansa powalczenia na mistrzostwach Europy. Jeszcze trzeba się tam dostać. To następne zadanie. Mam nadzieję, że nikt nie załamie się i nie powie reprezentacji dziękuję" - przyznał bramkarz drużyny narodowej, w zgodniej opinii fachowców jeden z najmocniejszych punktów polskiej ekipy podczas MŚ 2011.

Reklama

Zawodnik Rhein-Neckar Loewen (od nowego sezonu w Vive Targi Kielce), ocenił, że na początku turnieju Polacy, choć w niezbyt dobrym stylu, wygrywali, natomiast później, w decydujących spotkaniach zabrakło wiary we własne umiejętności.

"Mecze w grupie w pierwszej rundzie nie były może najlepsze. Ale tworzyliśmy zespół, walczyliśmy i wygrywaliśmy, a to najważniejsze. Nie było w nas może widać uśmiechu po wygranych meczach, to się zmieniło dopiero po zwycięstwie nad Koreą Południową. Ale potem, w trakcie naprawdę ważnych spotkań w naszych poczynaniach można było zauważyć niepewność, brak zaufania do własnych umiejętności" - dodał Szmal.

W trakcie turnieju jeden z najlepszych bramkarzy świata zupełnie nie interesował się ocenami mediów, pomeczowymi statystykami.

"Po żadnym meczu nie oglądałem statystyk, nie czytałem artykułów. To mnie nie interesowało. Skupiałem się na kolejnych przeciwnikach i przygotowaniu. Ocena będzie należała do naszych fanów i trenera" - stwierdził.

Reklama

Szmal nie chce wypowiadać się publicznie o błędach, które popełniono. Zwraca uwagę na fakt, że w zespole brakowało kilku podstawowych zawodników, takich jak Krzysztof Lijewski czy Michał Jurecki. Na dodatek wśród tych, którzy wychodzili na boisko, nie wszyscy byli w pełni sprawni.

Polski bramkarz chwali jednocześnie postawę zmienników, debiutantów w tak ważnej imprezie.

"O błędach musimy najpierw podyskutować w drużynie. Potrzebni są wszyscy zawodnicy, tymczasem brak tych, którzy są obecnie kontuzjowani, był bardzo widoczny na boisku. Marcin Lijewski chorował, wchodził za niego Mateusz Zaremba, którego trzeba naprawdę pochwalić. Jako początkujący rozegrał bardzo dobre zawody. Piotrek Grabarczyk, który wszedł w obronie, też się dobrze spisał. Przy tych wszystkich minusach pojawiły się więc jednak jakieś plusy. Według mnie powinna teraz się rozpocząć taka prawdziwa rywalizacja o miejsce w zespole" - zakończył Sławomir Szmal.