Program budowy boisk sportowych autorstwa PO pochłonął miliard złotych. Po czterech latach od zakończenia inwestycji okazuje się jednak, że spośród 2600 obiektów kilkaset potrzebuje pilnego remontu. Niebawem połowa z nich stanie się zagrożeniem dla dzieci. Narodowego programu modernizacji nie będzie.
Byłoby to rozwiązanie iście prześmiewcze, pokazujące sposób, w jaki budowano te obiekty – wskazuje minister sportu Witold Bańka w rozmowie z DGP.
Reklama
I dodaje, że umowy między resortem a samorządami są tak skonstruowane, że pieniądze na remonty powinni znaleźć lokalni działacze. Resort sportu nie dysponuje nawet środkami na ten cel. A skoro nie ma, to nie da. Naprawa wspomnianej zaniedbanej połowy boisk w kraju wymagałaby nakładów na poziomie nawet 500 mln zł.
Reklama
Ireneusz Raś, współtwórca koncepcji budowy boisk, przewodniczący sejmowej komisji sportu, słowa ministra komentuje ostro: w imię politycznej walki PiS chce dokonać anihilacji przełomowego programu. I to tylko dlatego, że zrealizowała go Platforma.
Fakt, że obiekty wymagają napraw, oznacza, że odnieśliśmy sukces. To przecież normalne, że zużywa się to, z czego ludzie korzystają – twierdzi poseł Raś. Jego zdaniem, jeśli samorządy deklarują, że nie stać ich na naprawy boisk, finansowanie powinno się znaleźć na szczeblu centralnym.
Do podjęcia działań zachęca także Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
To naturalne, że każdy obiekt sportowy z czasem się zużywa. I nie wynika to wcale z faktu, że został źle wybudowany – twierdzi.
Informuje przy tym, że większość gmin wiejskich czeka na reakcję rządu. Tam orlik to duża atrakcja, ale lokalne budżety bez pomocy z Warszawy rzadko udźwigną obciążenie modernizacyjne.
Witold Bańka uważa jednak, że zamiast wydawać setki milionów na renowację orlików PO, lepiej wdrożyć zupełnie nowe metody aktywizacji młodych ludzi.
Chcemy wrócić do formuły szkolnych klubów sportowych. W ramach tego projektu szczególny nacisk położony zostanie na finansowanie pracy wykształconych nauczycieli wychowania fizycznego, którzy organizując dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, w szkołach lub na orlikach, będą otrzymywać za nie wynagrodzenie – wyjaśnia minister Bańka.
Problem w tym, że części orlików zaraz nie będzie. Młodym sportowcom zostaną zatem sale gimnastyczne lub szkolne korytarze. Jak w latach 80.