Jedna z zawodniczek w rozmowie z serwisem sportowefakty.pl opowiedziała o swoich traumatycznych przeżyciach. Po kolacji wieczorem zostałam wezwana do jego pokoju. Dostałam megamocnego drinka. Potem drugiego. Zaszumiało mi już w głowie. Nie powiem. Wiedziałam jednak, że jemu się nie odmawia. To pan i władca. Popełnisz jeden błąd i wylatujesz z zespołu, wylatujesz ze sportu. A ja chciałam się ścigać. Przybliżał się do mnie i wziął moją rękę, zaczął ją gładzić, robił te swoje miny. Bałam się. Nagle szarpnął moją rękę i zmieniając ton aż krzyknął: "Na co czekasz? No rozsuń rozporek". Nie pamiętam, albo nie chcę pamiętać tych kolejnych kilku minut - opowiada pokrzywdzona.

Reklama

Dlaczego po tym wszystkim zawodniczka nie odeszła z zespołu? Straszył, że nas zniszczy, że wyrzuci z zespołu, że zadzwoni w odpowiednie miejsce i nie znajdziemy pracy nie tylko w sporcie, ale w ogóle w Polsce. Zastraszał nie tylko kobiety. Niech pan zapyta działaczy PZKol, czy nie było sytuacji, że masażyści, mechanicy, nawet pracownicy biurowi buntowali się i nie chcieli z nim współpracować. Pewnie teraz zaprzeczą. Ale wiem, że - jeżeli nawet nie tak wprost - sygnalizowali problem. On jednak zawsze spadał na cztery łapy. Ogólnie, ludzie byli kłębkami nerwów, niektórzy odchodzili, próbowali sobie ułożyć życie, jednak cały czas ich kontrolował. Pisał sms-y, dzwonił, nachodził. Zabierał pieniądze. Dzielenie się kasą z nagród było na porządku dziennym, ale kolarstwo to sport drużynowy, mimo wszystko, i w tym przypadku nie miałam mu tego jakoś szczególnie za złe. W pewnym momencie jednak zażądał prowizji od kontraktu rocznego. Pomyślałam, że to już sku******two, ale włożyłam pieniądze w kopertę i zapłaciłam - przyznaje kolarka.

Przypomnijmy, 8 listopada firma CCC, główny sponsor, zrezygnowała z dalszego finansowania PZKol. Powodem miał być konflikt prezesa spółki Dariusza Miłka z szefem federacji Dariuszem Banaszkiem. Następnego dnia Piotr Kosmala i Adam Wadecki zrezygnowali z funkcji wiceprezesów związku. Na 22 grudnia w Pruszkowie został zwołany nadzwyczajny zjazd delegatów, który ma głosować m.in. nad votum zaufania dla Banaszka i dla każdego z osobna członka zarządu PZKol.

Reklama
Reklama

23 listopada resort sportu cofnął pół miliona złotych dotacji, jaką związek miał otrzymać do końca bieżącego roku. Powodem było trwające zamieszanie wokół federacji.

W sobotę, w wywiadzie dla portalu WP SportoweFakty, Kosmala, były wiceprezes PZKol, ujawnił, że „ważna osoba w środowisku kolarskim” miała się dopuścić czynów ohydnych jak zastraszanie, seks z podopiecznymi, w tym z nieletnimi, a nawet gwałt. Dodatkowo w grę wchodziły nadużycia finansowe. Potwierdzić miał to zewnętrzny audyt zlecony przez Banaszka.

Po tej publikacji minister sportu Witold Bańka wezwał zarząd PZKol do natychmiastowej dymisji. Także w sobotę PKN Orlen poinformował o wstrzymaniu finansowania związku.