Brudziński pytany w środę w TVN24 o konkretne działania, jakie zamierza podjąć w kontekście tych wydarzeń powiedział, że dokonuje dokładnej analizy tego, co wydarzyło się w Poznaniu. Poinformował, że we wtorek została zwołana Rada ds. Bezpieczeństwa Imprez Sportowych, w której uczestniczyli przedstawiciele ekstraklasy, PZPN i policji.

Reklama

Jednego dzisiaj już po tym wczorajszym spotkaniu jesteśmy pewni, że tak jak kiedyś na początku, kilka lat temu, całemu środowisku - politykom, policji, klubom, ekstraklasie, PZPN-owi udało się stworzyć coś na kształt jakby okrągłego stolika do walki z korupcją w polskiej piłce, tak samo dzisiaj po tych wydarzeniach, które miały miejsce w Poznaniu, jest już absolutny konsensus i zgoda, jakby ta granica została przekroczona, żeby tą sprawą się zająć - mówił minister.

Pytany, czy będzie się opowiadał za tym, żeby zakazać opraw meczowych Brudziński powiedział, że nie będzie się za tym opowiadał. Dopytywany, czy kary za takie incydenty jak w Poznaniu powinny być surowsze, Brudziński odparł: "oczywiście, że tak i bezwzględnie egzekwowane".

Szef MSWiA poinformował też, że w związku z wydarzeniami na poznańskim stadionie policja zatrzymała już 17 osób i zapowiedział, że "będą kolejne zatrzymania".

Reklama

Niedzielny mecz został przerwany z powodu ekscesów z udziałem kibiców poznańskiej drużyny. Pierwsze zatrzymania miały miejsce w poniedziałek po południu; sześciu mężczyzn w wieku 18-37 lat zidentyfikowano na podstawie policyjnej analizy stadionowego monitoringu. Wśród osób zatrzymanych we wtorek jest m.in. mężczyzna, który sam zgłosił się na komisariat.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus poinformowała we wtorek PAP, że osoby zatrzymane przez policję trafiają do prokuratury, przedstawiane są im zarzuty związane z zakłócaniem przebiegu imprezy masowej.

Do ekscesów doszło podczas spotkania ostatniej kolejki piłkarskiej ekstraklasy Lech - Legia. W 77. minucie przy stanie 2:0 dla gości z trybuny zajmowanej przez kibiców poznańskiej drużyny na murawę poleciały race i świece dymne. Sędzia przerwał zawody, piłkarze opuścili murawę. Sympatycy Lecha zaczęli napierać na ogrodzenie i po chwili kilkudziesięciu z nich pojawiło się na boisku. Do akcji wkroczyło ok. 200 policjantów, którzy przegonili chuliganów z powrotem na sektor i opanowali sytuację.

Ostatecznie wojewoda wielkopolski oraz delegat PZPN podjęli decyzję o przerwaniu spotkania i zakończeniu imprezy masowej. Komisja Ligi Ekstraklasy SA przyznała gościom walkower 3:0, co oznaczało, że zdobyli mistrzostwo kraju.

Według przepisów za wdzieranie się na teren, na którym rozgrywane są zawody sportowe grozi trzyletnie więzienie. Niewykluczone, że cześć zatrzymanych usłyszy też zarzut dotyczący maskowania się utrudniającego rozpoznanie łamiącego prawo.

W zabezpieczeniu niedzielnej imprezy brało udział ponad 1 tys. funkcjonariuszy. Jeden z nich został ranny w wyniku uderzenia elementem ogrodzenia.

Decyzją wojewody Zbigniewa Hoffmanna stadion, na którym mecze rozgrywają piłkarze Lecha, został zamknięty dla publiczności na osiem meczów. Kara dotyczy zarówno meczów ligowych, jak i w europejskich pucharach. "To, co się wczoraj stało, było gorszące, skandaliczne i nie do tolerowania. Ten rodzaj wylewania frustracji jest nie do zaakceptowania przez państwo" - mówił w poniedziałek wojewoda.