Kwiatkowski uzyskał na mecie trzy sekundy przewagi nad następnymi pięcioma zawodnikami i sześć nad kolejną siódemką. Dołączając do tego dziesięciosekundową bonifikatę za zwycięstwo etapowe to pokaźna zaliczka przed następnymi odcinkami.

Rozgrywany w idealnych warunkach atmosferycznych etap z Jaworzna do Szczyrku, najdłuższy w tegorocznej edycji (179 km), miał dać odpowiedź na pytanie, kto ze stawki będzie się liczyć w walce o zwycięstwo w wyścigu. Przed rokiem właśnie ten odcinek przyniósł Teunsowi niewielką, ale wystarczającą przewagę, aby wygrać Tour de Pologne.

Reklama

Ucieczka uformowała się przed pierwszą lotną premią w Mysłowicach (10 km). Wygrał ją Słoweniec Jan Tratnik z ekipy CCC Sprandi Polkowice, przed Markiem Rutkiewiczem z reprezentacji Polski i Belgiem Bertem Van Lerberghe (Cofidis). Trzech zawodników spokojnie oderwało się od peletonu, uzyskując przewagę dochodzącą do sześciu minut i w tej samej kolejności minęło lotne premie w Chełmie Śląskim i Wilamowicach.

Reklama

Przed Wilamowicami z peletonu odjechał również Przemysław Niemiec. 38-letni kolarz grupy UAE Team Emirates, którego kariera zbliża się do końca, mieszka w pobliskich Pisarzowicach. „Czy jest lato, czy jest zima, z Przemkiem zawsze jest rodzina” – takim transparentem powitali go kibice i najbliżsi, z żoną Beatą i dziećmi. Ucałował ich, pozował do zdjęć, a potem wsiadł na rower i dołączył do głównej grupy.

Dwie premie górskie wyznaczono na przełęczy Salmopol, a między nimi dwie na Zameczku, przy rezydencji prezydenta RP. Gdy kolarze po raz pierwszy zaczęli wspinać się na Salmopol, z czołówki odpadł Van Lerberghe. Potem osłabł Rutkiewicz, a Tratnik poddał się 18 km przed metą. Słoweniec wygrał wcześniej trzy górskie premie i w środę założy koszulkę w kolorze magenta dla lidera tej klasyfikacji.

Reklama

Na drugą premię na Salmopolu kolarze Sky wjechali na czele uszczuplonego peletonu. Kwiatkowski jechał tuż za swoimi klubowymi kolegami Rosjaninem Pawłem Siwakowem i Włochem Salvatore Puccio. Zawodnicy Sky nie schodzili z prowadzenia, nie pozwalając nikomu na atak przed ostatnim, finałowym podjazdem.

Rozpoczynał się on 1200 metrów przed metą przy hotelu „Orle Gniazdo”. Była to sztywna ścianka, ze średnim kątem nachylenia 11 procent. Zaatakował Ekwadorczyk Richard Carapaz (Movistar), objawienie tegorocznego Giro d’Italia, ale Kwiatkowski kontrolował sytuację i popisał się piorunującym finiszem, zyskując trzysekundową przewagę nad Teunsem, Bennettem i kolejnymi zawodnikami.

Z Polaków w czołówce przyjechał jeszcze tylko Paweł Cieślik (CCC Sprandi Polkowice), zajmując 21. miejsce ze stratą 14 sekund.

Kwiatkowski, mistrz świata z Ponferrady (2014), jeszcze nigdy nie wygrał Tour de Pologne. W 2012 roku był drugi, przegrywając wyścig z Włochem Moreno Moserem o pięć sekund. W Szczyrku zrobił wielki krok, by to jego sportowe marzenie się spełniło.