Po meczu z Ekwadorem jedna z ekskluzywnych dyskotek Rio została oblężona przez gwiazdorów reprezentacji Brazylii. Robinho był w takiej euforii, że postanowił zapłacić za cały serwis rozrywkowy. Lały się drogie drinki, na parkiecie wirowały długonogie fanki Canarinios, a Robinho jako mistrz ceremonii doglądał wszystkiego. W pewnym momencie podszedł do ochroniarzy i poprosił, by kupili mu aż 40 prezerwatyw.

Gracz Realu Madryt, którego narzeczona jest w 5. miesiącu ciąży, bawił się tak dobrze, że wyszedł z dyskoteki o 5 rano. Ale niektórzy jego koledzy zabalowali jeszcze dłużej. Ronaldinho wrócił do domu dopiero o 11.00 - donosi serwis zczuba.pl.

Reklama