Trener naszej kadry na dniach może podpisać nowy kontrakt. Jak dowiedział się "Fakt", "Don Leo" jest w trakcie negocjacji z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michałem Listkiewiczem. "Podpisanie kontraktu nie zależy tylko ode mnie. To obustronna decyzja. Ja jestem zdecydowany zostać, tak jak kiedyś mówiłem, nawet do końca 2010 roku. Ale to złożona kwestia. Czekam teraz na mecz z Belgią (17 listopada - red.), może potem coś się wyjaśni" - tłumaczy selekcjoner.

Reklama

Przeciwko podpisaniu umowy z Beenhakkerem już teraz jest m.in. Grzegorz Lato, kandydat na następcę Michała Listkiewicza na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. "Na początku bardzo przejmowałem się tym, co mówi środowisko piłkarskie w waszym kraju. Zależało mi na tym, żeby mnie wspierali. Ale teraz mam to gdzieś! Nawet nie wiecie, jaki jestem szczęśliwy, że nie rozumiem polskiego. Mam swój sztab szkoleniowy i oddanych ludzi z PZPN. Reszta nie jest mi potrzebna do szczęścia. Mam do was taką prośbę. Nie tłumaczcie mi nawet, co powiedział pan Grzegorz Lato, nie interesuje mnie to" - mówi Holender.

Przyspieszenie negocjacji wynika głównie z doniesień prasowych o zainteresowaniu Beenhakkerem innych federacji, w tym angielskiej i rosyjskiej. "Don Leo" mówi, że w tych informacjach jest sporo prawdy. "Tak, to prawda, dużo się dzieje wokół mnie. Jest sporo ruchu, ale tak jak powiedziałem, pierwszeństwo ma polska federacja" - przyznaje szkoleniowiec.

Obecny kontrakt Beenhakkera obowiązuje do końca eliminacji do Euro 2008, a jeśli awansujemy, to aż do zakończenia turnieju finałowego, który odbędzie się w czerwcu w Austrii i Szwajcarii. Obecny kontrakt opiewa na 600 tysięcy euro rocznie, z czego 2/3 pokrywa sponsor selekcjonera, a pozostałą część PZPN.