"Dobrze jest mieć taką, co to zawsze macha do ciebie z trybun. Zwłaszcza jeśli to atrakcyjna blondynka" - śmieje się Stefano. "Roberta to nie tylko moja kobieta, ale także przyjaciel. Dobrze się rozumiemy i zawsze mogę na nią liczyć. Jej obecność na stadionie mobilizuje mnie do lepszej gry" - przyznaje "Faktowi" widzewiak.

Szarmancki Włoch zawsze przed meczem przesyła siedzącej na trybunach ukochanej buziaki, a zdobyte brami jej dedykuje. Roberta też śle buziaki, a najlepsze zagrania nagradza oklaskami na stojąco. Tak było, gdy w minionej kolejce ekstraklasy Napoleoni strzelił zwycięskiego gola Dyskobolii (1:0). Do końca rundy jesiennej para na pewno razem będzie mieszkała w Łodzi. O ślubie na razie jednak nie myślą. Przynajmniej Stefano... "Najpierw futbol, dopiero później ołtarz" - podkreśla Włoch.

"Jak jest mecz to jest mecz, a dopiero później przychodzi czas na czułe gesty i amory" - dodaje z powagą. Wiadomo jednak, że świat bez kobiet byłby smutny. "No pewnie" - zgadza się Napoleoni. "Jak człowiekowi smutno, to i w piłkę grać mu się nie chce" - wzdycha widzewiak. Zniechęcenie do futbolu raczej Napoleoniemu nie grozi. Roberta się stara, jak może, a Widzew dzięki Napoleoniemu wydostał się ze strefy spadkowej.



Reklama