Pana menedżer, Andrzej Grajewski, powiedział nam, że oferty dla pana są, tylko że jeszcze niepodpisane. I że może pan opuścić Arminię jutro, a może i za miesiąc. To tylko kwestia czasu...

Reklama

Artur Wichniarek: Nie wiem co będzie za miesiąc, ale rzeczywiście chcę odejść i występować w pierwszej lidze. To moje ostatnie lata kariery. Czas leci, ale jeszcze przez trzy, cztery sezony mogę grać na dobrym poziomie. Nie zamierzam tego robić w drugiej lidze.

I denerwują pana słowa szkoleniowca Arminii Thomasa Gerstnera, który powiedział, że będzie pan strzelał gole w przyszłym sezonie, ale w 2. Bundeslidze?

Nie denerwują, bo to pokazuje tylko, jak bardzo we mnie wierzy... Szczerze z nim ostatnio porozmawiałem. Jednoznacznie powiedziałem mu, że jak tylko znajdę klub, który będzie chętny, aby mnie kupić, to spakuję się i odejdę. Dał mi do zrozumienia, że nie będzie mi robił przeszkód.

Reklama

Grajewski powiedział, że może pan tylko poprawić swoją sytuację - gorzej już nie będzie. Skąd więc otrzymał pan już oferty?

Teraz nie patrzę na to skąd konkretnie. Chcę przede wszystkim rozwiązać kontrakt. Powiem tylko, że oferty są, ale to luźne propozycje, nic oficjalnego. Jest kryzys. Wszystko rozbija się o to, czy kluby się między sobą dogadają. Trzeba wykupić mój kontrakt.

Półtora miliona euro. Podobno część tej kwoty jest pan gotowy pokryć sam.

Reklama

Owszem, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ale w tym momencie nie do końca wszystko ode mnie zależy.

Skoro tylko szuka pan okazji, aby odejść z Arminii, to pewnie nie chce się już panu przychodzić na treningi?

Jestem profesjonalistą. Robię swoje, ciężko pracuję, na treningach staram się dawać z siebie wszystko.

Ale w 2. Bundeslidze źle się pan będzie czuł?

Też będę dawał z siebie wszystko. Na maksa.

Gerstner zmienia taktykę. Podobno na treningach często krzyczy: „Do przodu!”. Podobałoby się panu...

Taktyka dobra, ale czy trener ma do niej odpowiednich zawodników? Wątpię. Do takiego grania potrzeba ofensywnych piłkarzy.

Przyszli Michał Delura, Kasper Risgaard, Arne Feick...

Z tej trójki znam tylko Delurę, pamiętam, jak jeszcze grał w Schalke. Ale to było jakiś czas temu, zanim złapał kontuzję. Ten trzeci przyszedł chyba z Aue, tak?

W wywiadzie dla „Neue Westfaelische” Gerstner powiedział: „Rozumiem Artura, ma duże ego, myśli, że nie jest tak doceniany, jak powinien być”. To o to chodzi? Po prostu czuje się pan niedoceniany?

Myślę, że trener tak nie powiedział. On akceptuje moje rozczarowanie. Sam był piłkarzem, wie, że człowiek ostatnie lata kariery chciałby spędzić w jak najlepszym klubie. Nie chodzi mu o to, że ja mam jakieś wybujałe ego, albo że czuję się lepszy od innych. Strzeliłem ponad trzydzieści goli w Bundeslidze w ciągu trzech sezonów, udowodniłem, że daję sobie w takiej lidze radę i że dalej dawałbym sobie radę.

Ale Arminii przed spadkiem pan nie uratował. Kibice nie mają do pana żalu?

Na pewno wszyscy są zawiedzeni, ale nie konkretnie moją postawą tylko całej drużyny. Oczywiście fani woleliby, aby do Bielefeldu przyjeżdżał Bayern Monachium, a nie Oberhausen. I ja to rozumiem. To jest jeden z powodów, dla których chcę odejść. W ogóle trochę zawiodłem się całą tą sytuacją. Działacze klubu, którzy są odpowiedzialni za ten spadek, mieli odejść i ustąpić miejsca nowym, którzy uporządkowaliby sporo spraw. Jednak z całej tej grupy zwolniony został tylko dyrektor finansowy Roland Kentsch, który zrobił dla mnie i dla Arminii dużo dobrego. Inni zostali, woleli trzymać się swoich stołków. Powoli przestaję się identyfikować z tym klubem.

Pan? Król Artur z Bielefeldu?

Tak, była szansa, aby zacząć wszystko od nowa, stworzyć coś bardzo fajnego. Pojawił się sponsor, ale postawił warunek – wchodzimy do klubu, jeśli obecny zarząd odejdzie. Nie odszedł... Kibice Arminii potrafią racjonalnie myśleć. To ja strzeliłem w minionym sezonie większość goli dla tego klubu. Gdyby jakiś inny napastnik zdobył choćby połowę tego, co ja, bez problemu byśmy się utrzymali. Wszystko było na moich barkach, dźwigałem tę odpowiedzialność. Nie wyobrażam sobie, aby w tym sezonie to się powtórzyło. Ile można? A jak patrzę na transfery, to myślę, że lepiej chyba nie będzie.

A o reprezentacji pan jeszcze myśli?

To nie moja wina, że już nie zagram w tej kadrze. Wszyscy wiedzą dlaczego tak jest. Bo w kulki to można lecieć, ale z juniorami. A zawodników, którzy regularnie grają i zdobywają bramki w Bundeslidze, należałoby traktować trochę poważniej. Wystarczyło się spotkać, porozmawiać w cztery oczy, powiedzieć mi wszystko szczerze...

Leo niedługo odejdzie. Wytrzyma pan?

Trochę będzie za późno. W takim wieku trzeba będzie powoli kończyć, a nie zaczynać.