"To może jeszcze nie jest rewolucja, ale na pewno bardzo poważne i istotne zmiany" - mówi „Dziennikowi” Werner Liczka, szkoleniowiec Banika Ostrawa. "Widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nasze szanse na awans w ciągu ostatnich kilku dni drastycznie wzrosły".

Reklama

Co się wydarzyło w ostatnich dniach? Przede wszystkim nowym prezesem czeskiej federacji (CMFS) został Ivan Hasek, kiedyś świetny piłkarz, potem dobry trener, a teraz - jak się okazuje - bardzo utalentowany reformator. Tak naprawdę to jego, a nie Milana Barosa czy Tomasa Rosickiego, powinniśmy się najbardziej obawiać. "Jeszcze grając w piłkę, został magistrem prawa. Nie da się go porównać z żadnym polskim działaczem, to zupełnie inna klasa. Może trochę przypomina swoją postawą Bońka, ale Ivan jest o wiele lepszym trenerem niż Zibi" - śmieje się Liczka.

Hasek zastąpił Pavla Mokrego, działacza tak skompromitowanego, że nawet nie ubiegał się o reelekcję. Nowy prezes na dzień dobry wręczył wymówienie blisko stu działaczom piłkarskiej centrali, a następnie… mianował się selekcjonerem reprezentacji. "Wyjątkowa sytuacja wymaga wyjątkowych rozwiązań" - powiedział.

Wcześniej selekcjonerem miał zostać Karel Jarolim, trener mistrza Czech Slavii Praga, ten jednak grzecznie odmówił. Lepiej bić się w Lidze Mistrzów, niż tracić nerwy na Polaków i Słowaków. Hasek postawił wszystko na jedną kartę. Zdaje sobie sprawę, że jeśli Czesi nie awansują na mundial, CMFS może stracić ponad 300 mln koron. Wolał więc sam wziąć się do tego, na czym teraz najbardziej mu zależy. No, może nie sam…

Reklama

Dobrał sobie znakomitych doradców. Przede wszystkim Karela Brucknera, swego czasu uznawanego za jednego z najlepszych trenerów świata. Bruckner ma mu podpowiadać, jak ograć Polaków. "Rozmawiałem z Karelem przez cztery godziny. Ten człowiek wciąż żyje piłką, ma mnóstwo pomysłów i energii. Będzie z drużyną cały czas, podczas treningów i meczów" - powiedział Hasek.

Kadrowicze byli zachwyceni jego pomysłem. "Bardzo lubimy pana Brucknera, on sprawi, że znów będziemy drużyną" - powiedział bramkarz Chelsea Londyn Petr Cech.

Do sztabu dołączyli również Michal Bilek, Ludek Kusacek i Jan Stejskal. Menedżerem kadry ma zostać Vladimir Smicer, który ma nie tylko wykorzystywać swoje kontakty, ale i charyzmę. "On będzie mieć posłuch. Prawda jest bowiem taka, że kadrowicze mieli zbyt wiele swobody, robili, co chcieli" - mówi nam Igor Bruzl, były dziennikarz, a obecnie działacz piłkarski.

Reklama

"Vladimir jeszcze się waha. Sam nie wie, czy chce definitywnie zakończyć karierę. Ale potrzebujemy go. Spełniałby taką rolę, jaką pełni Oliver Bierhoff w reprezentacji Niemiec" - powiedział Hasek.

Nowy prezes-selekcjoner szuka teraz kolejnych posiłków. W przeciwieństwie do Leo Beenhakkera Hasek jest bardzo mobilny. "Niedawno osobiście do mnie zadzwonił. Ma przylecieć do Moskwy, porozmawiamy sobie. Generalnie wszystko jest możliwe" - powiedział napastnik Krylii Sowietow Jan Koller na łamach czeskiego „Sportu”. "Czy Koller wróci do kadry? Pewnie tak. A Nedved? Wszyscy by tego chcieli, ale to o wiele mniej prawdopodobne" - twierdzi Liczka.

Były pomocnik Juventusu kilka tygodni temu zakończył karierę. Ale już się nudzi. "Według mnie wróci do piłki. To wielki mistrz i potrzebuje zajęcia. Mnóstwo klubów by go chciało. Kadra pewnie też" - twierdzi agent Nedveda Mino Raiola.

W reprezentacji mają panować nowe zasady: żadnych zabaw, sporo pracy, taktyczny reżim, powoływani są tylko ci, którym się naprawdę chce grać. "Do tej pory różnie z tym bywało. Po przegranym meczu ze Słowacją kilku naszych piłkarzy poszło się bawić. Czechy były w szoku. Winowajców zawieszono, ale widać było, że Petr Rada nad tym wszystkim nie panuje. Grupa, którą tworzy właśnie Hasek, ma przywrócić kadrze normalność. Reprezentacja Czech znów będzie monolitem, będziemy grać ładnie i skutecznie" - uważa Bruzl.

Hasek ma przebaczyć zawieszonym piłkarzom. Zamierza stworzyć w kadrze prawdziwy dream team, ale nie zapomina o zapleczu. Jako prezes też chce wiele zmienić. Ma mało czasu (najbliższy mecz eliminacyjny Czesi grają 5 września ze Słowacją), ale bardzo dużo pomysłów i energii. "Do tej pory mieliśmy z tą federacją same problemy i afery. Pracowali w niej amatorzy, którzy nie załapali się do profesjonalnych klubów. Sporo zarabiali, a mało robili. Trochę to przypominało wasz PZPN" - śmieje się Bruzl.

Nowy prezes zwolnił więc starych działaczy, drastycznie zmniejszył kadry, a przyjął tylko kilku zaufanych ludzi, głównie właścicieli klubów. Każdy z nich pracuje za darmo (czy to taka sama „społeczna” praca jak w przypadku naszych działaczy, nie wiadomo). Za kontakty z klubami odpowiedzialny został Karel Poborsky. Haskowi bardzo zależy, aby drużyny Gambrinus Ligi faworyzowały potencjalnych kadrowiczów i szły na rękę reprezentacji, przynajmniej do końca eliminacji. "Być może w tym celu spotka się szefami klubów na kilka dni przed startem ligi" - mówi Liczka.

Czy Haskowi się uda - Czesi ograją nas, awansują na mundial i wrócą na salony? „Hasek był przez nas uznawany za najlepszą alternatywę dla skorumpowanych działaczy. Na razie ma aurę szefa opozycji, reformatora. Jeśli ta aura zniknie, skończy jak jego poprzednicy” - napisał Adam Nenadal w „Lidovych novinach”. W jednym z sondaży 90 proc. Czechów stwierdziło, że Hasek będzie świetnym prezesem. W innym sondażu tylko 10 proc. respondentów chciałoby, aby został trenerem kadry. Miejmy nadzieję, że selekcjonerem rzeczywiście okaże się kiepskim.