Zawodnik Wisły rzadko grywa w ligowych meczach - w sobotę pojawił się po raz pierwszy w wyjściowym składzie drużyny od 1079 dni - więc ma dużo czasu na wycieczki do kasyna i spacery po mieście. Tak jak w poniedziałkowe popołudnie.

Tuż po treningu "Dawid" ruszył na przejażdżkę po Krakowie swoim sportowym samochodem - opisuje "Fakt". Miał umówione spotkanie w jednym z hoteli, więc nic nie mogło stanąć mu na przeszkodzie. A najszybciej jest najkrótszą drogą. Co z tego, że przy okazji łamie się przepisy?

Reklama

Żeby tylko się nie spóźnić, Dawidowski przemknął obok znaku "zakaz ruchu", wjeżdżając w strefę tylko dla uprzywilejowanych samochodów. Przed hotelem ciężko było znaleźć miejsce do parkowania. Ale co to dla piłkarza Wisły? Przecież można zostawić auto tuż za znakiem zakazu zatrzymywania się. Pewnie "Dawid" nie wie, że zakaz dotyczy także chodnika - pisze "Fakt".

Zawodnik Wisły ma szczęście, że na swojej drodze nie spotkał policjantów. Wtedy jego szarża po Krakowie kosztowałaby 900 zł i 13 punktów karnych. A może nie dba o to, bo przecież stać go na taki wydatek? Zarabia blisko 150 000 euro rocznie.

Reklama