W niedzielne popołudnie Magda Kućko z siostrą i szwagrem szła przez park w Glasgow na spotkanie ze swoim mężem. W pewnym momencie nasi rodacy zostali zaatakowani przez pijanych chuliganów, którzy wykrzykiwali przy tym rasistowskie hasła. "Wyp... do Polski! Przestańcie zabierać nam nasze miejsca pracy" - krzyczeli do Polaków bandyci.

"Widzieliśmy, że są pijani, więc staraliśmy się unikać kontaktu wzrokowego z nimi. Ale to nic nie pomogło" - opowiada Magda. Chuligani rzucili się na naszych rodaków z pięściami. Oprawcom nie przeszkadzało nawet to, że Magda jest w zaawansowanej ciąży. Polka została trafiona puszką z piwem i upadła na ziemię. Jej siostra Halina dostała pięścią w twarz, a szwagra Janusza jeden z bandytów najpierw ugryzł w ucho, a potem przewrócił na ziemię i zaczął kopać.

Nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby w pobliżu nie przechodził akurat Artur Boruc. Polski bramkarz usłyszał wołanie ciężarnej kobiety o pomoc i bez chwili wahania ruszył maltretowanym rodakom na pomoc. Wystarczyło kilka ciosów naszego odważnego reprezentanta, żeby bandyci, którzy znęcali się nad ciężarną kobietą, uciekli w popłochu. "Nie miałam pojęcia, kim jest człowiek, który przyszedł nam z pomocą. Dopiero mój mąż powiedział mi, że to bramkarz reprezentacji Polski. Jestem mu bardzo wdzięczna. To prawdziwy bohater" - mówi Magda.

Nasz bramkarz, jak tylko uporał się z bandytami, odwiózł ciężarną kobietę swoim samochodem do szpitala, żeby lekarze sprawdzili, czy z ciążą wszystko jest w porządku. "Później jeszcze do mnie zadzwonił zapytać, czy na pewno nic mi się nie stało. To dobrze, że są jeszcze na świecie tak szlachetni ludzie jak Artur" - twierdzi Magda. Boruc pytany o pomoc, jakiej udzielił zaatakowanym przez bandytów rodakom, jest bardzo skromny. "Żaden ze mnie bohater. Każdy postąpiłby tak samo na moim miejscu" - komentuje bramkarz Celtiku.

Zaatakowani przez miejscowych bandytów Polacy nie zmienili jednak po tym incydencie dobrego zdania o Szkotach. "Nadal uważam, że to wspaniali ludzie, którzy w zdecydowanej większości są do nas bardzo przyjacielsko nastawieni" - mówi Magda.

Takiego samego zdania jest także jej mąż Wojtek. "Mieszkam tutaj od stycznia ubiegłego roku i nigdy nic podobnego mi się nie przytrafiło" - twierdzi mężczyzna. Z polskiego bramkarza dumni są także w Celtiku. "Artur zachował się wspaniale i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że był w stanie pomóc napadniętym rodakom" - skomentował rzecznik prasowy mistrza Szkocji.

Policja jest na tropie bandytów. "Mam nadzieję, że ich złapią. Dopiero wtedy znowu poczuję się bezpiecznie" - mówi Magda.











Reklama