Menedżer Arsenalu rozmawiał z Polakiem na temat jego przyszłości na Emirates Stadium. Negocjacje zakończyły się bardzo pomyślnie. Legia sprzeda Fabiańskiego za 3 miliony euro (plus ewentualne dodatki z tytułu liczby rozegranych meczów). Polak zwiąże się z londyńskim klubem na cztery lata. Choć do letniego okna transferowego jeszcze daleko, już dziś można stwierdzić, że to będzie największy hit w polskiej piłce.

Reklama

Władze Legii chciały ten transfer utrzymać w tajemnicy. Opowiadali, że Łukasz ma kłopoty z barkiem, że pojechał do rodzinnych Słubic. "To powód do wstydu, że negocjuje się z wielkim klubem i je obiad z Wengerem?" - zapytał bramkarza "Fakt". "Oczywiście, nie ma powodu do wstydu, że byłem..." - obruszył się "Fabian" i po chwili milczał zawstydzony, jakby zdał sobie sprawę, że właśnie zaprzeczył wszystkim słowom wiceprezesa Mirosława Trzeciaka.

Pewne jest jedno - transfer Fabiańskiego to sprawa przesądzona. Dlatego dziwny jest fakt, że ten chłopak musi ukrywać spontaniczną radość. "Panowie, są pewne dżentelmeńskie umowy" - bramkarz prosił o zrozumienie.

"Co ja mam powiedzieć?" - zastanawiał się piłkarz. "Cieszyć się!". "Ja mogę tylko stwierdzić, że jestem już gotów do wyjazdu. Że niczego się nie boję. Że to jest odpowiedni moment" - wyliczał argumenty.

"Kibicuję drużynom, które grają ofensywny futbol, a Arsenal, w przeciwieństwie do takiej Chelsea - na pewno do nich należy" - podkreślił. "A prywatnie nie kibicuję żadnemu angielskiemu klubowi, tylko Legii" - przekonywał.

Reklama

Na pytanie o rozmowę z Wengerem, Fabiański rzucił krótko: "Miałem okazję poznać go już trzy lata temu. Czy się zmienił? Nie wiem...". Teraz obaj panowie będą mogli poznać się dużo lepiej. Francuz, który w Londynie pracuje już jedenasty sezon, wychował wielu znakomitych piłkarzy. Gdy w jego ręce trafi Fabiański, może grać tylko coraz lepiej.

Najpierw jednak młody bramkarz będzie musiał wygrać rywalizację z Jensem Lehmannem. Niemiec ma jeszcze rok ważnego kontraktu, ale "Fabian" wcale nie stoi na straconej pozycji. Młody bramkarz już nieraz udowodnił, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych...