"Robin Hood to był mój idol w najmłodszych latach, teraz wzoruję się na najlepszych bramkarzach i sportowcach" - przyznaje "Wąski". Cabaj zdradza też, z jaką myślą wybiega na ligowe boiska. "Chciałbym być w każdym meczu bohaterem. Jak wszyscy lubię być chwalony i ceniony" - mówi "Faktowi" bramkarz Cracovii.

Reklama

Następna okazja do pochwał nadarzy się już za kilka dni. Na stadion przy ulicy Kałuży przyjedzie największy rywal Cracovii, Wisła Kraków. "Nasza forma rośnie. Tracimy coraz mniej bramek. Z Arką - cztery, z Płockiem - dwie, z Koroną - jedną. Wierzę, że teraz nie stracimy żadnej. A jak nie tracimy bramek, to wygrywamy" - mówi z optymizmem w głosie Marcin Cabaj.

A zamiast robić prezenty przeciwnikom, zamierza zrobić je kibicom. "Chcemy wygrać dla nich derby" - zapowiada Cabaj. Patrząc na jego grę, nie można się oprzeć wrażeniu, że wzoruje się na Santiago Canizaresie i Jose Chilavercie, chociaż sam się do tego nie przyznaje.

"Taki mam już styl, że wychodzę poza szesnastkę, zawsze tak broniłem i tak będę robił. W ostatnim meczu z Koroną popełniłem błąd, wybiegając daleko do przodu, ale nie żałuję, bo nie straciliśmy bramki. Po prostu podejmuję w czasie meczu odważne decyzje, inni tego nie robią, bo się boją" - przyznaje bramkarz Cracovii.

Reklama