Wczoraj F. był zaskoczony, gdy przyjechali po niego policjanci, choć tej wizyty mógł się spodziewać. W Lubinie od pewnego czasu krążyła informacja, że były prezes do spraw sportowych zgłosił się do prokuratury i opowiedział o korupcji w Zagłębiu. Według naszych informacji, F. miał przez to problemy i nawet zmienił numer telefonu stacjonarnego (nigdy nie miał komórki).

Reklama

"Nie jestem zaskoczony tym zatrzymaniem. Przecież od dwóch lat się o tym mówiło" - twierdzi Andrzej Szczypkowski, wieloletni kapitan Zagłębia. Odkąd F. odszedł z drużyny utrzymywanej przez KGHM, nigdzie nie pracował. Był przesłuchiwany jako świadek w sprawie korupcji w tzw. aferze Polaru. Mówił jednak, że nic nie wie o korupcji w Zagłębiu.

Przed Sądem Rejonowym we Wrocławiu toczy się już od wielu miesięcy proces byłego piłkarza Zagłębia - Zbigniewa M., który miał wręczyć nie mniej niż 25 tys. zł zawodnikom Polaru Wrocław w zamian za sprzedanie meczu w drugiej lidze w sezonie 2003/04. Wtedy lubinianie szli jak burza do ekstraklasy. Decydujące o awansie mecze Zagłębia prowadzili sędziowie, którzy w większości mają już postawione zarzuty korupcji.

W Lubinie w spotkaniu z GKS Bełchatów gwizdał Adam K. z Poznania. "Na boisku sędziował Stevie Wonder" - mówił po tym meczu trener GKS Mariusz Kuras, porównując arbitra do niewidomego amerykańskiego piosenkarza. W bezdyskusyjny sposób drukował mecze inny podejrzany, Grzegorz G. z Warszawy, który pół roku siedział w areszcie. W spotkaniu ze Stasiakiem Opoczno w 89. minucie podyktował dla lubinian rzut karny i wyrzucił piłkarza gospodarzy z boiska. Sędzia Sławomir B. prowadził mecz z RKS Radomsko 6 czerwca 2004 r. Arbiter z Opola przedłużał spotkanie tak długo, aż piłkarze Zagłębia strzelili zwycięskiego gola.

Reklama

Jerzy F. to zaufany człowiek byłego członka zarządu PZPN, działacza SLD i wiceprezesa KGHM Polska Miedź S.A., Andrzeja Kruga. Razem cieszyli się z powrotu lubińskiego klubu do ekstraklasy w czerwcu 2004 roku. W klubie nic nie mogło się dziać bez wiedzy Kruga. "Nie było mowy o podejmowaniu decyzji jednoosobowo" -mówił DZIENNIKOWI wczoraj. "Wszystkie ważne były podejmowane kolegialnie, zwłaszcza te dotyczące środków finansowych. Zawsze było jasne, na co idą pieniądze. Nie ma mowy o ich przeznaczaniu na kupowanie meczów" - dodawał Kruga.

Pieniędzy na ustawianie spotkań wcale jednak nie trzeba było księgować. Mogły pochodzić z premii meczowych, tak jak w np. w Górniku Łęczna czy Górniku Polkowice. "Premie dzieliłem ja. Ale dziwną rzeczą jest, że nie wiedziałem, jaką pulę dzielę. Nagradzałem moich piłkarzy, przyznając im określoną ilość procent udziału w premii, a nie konkretną kwotę" - wspomina trener Drażen Besek, który w sezonie 2003/04 wprowadził Zagłębie do ekstraklasy. "Nie miałem wiedzy, jak wygląda mechanizm premiowania. Decydował o tym pan F." - wyjaśnił Kruga.

"Jeśli prokuratura postawi zarzuty działaczowi Zagłębia i dostaniemy od niej dokumenty potwierdzające korupcję w Lubinie, to rozpoczniemy postępowanie przeciwko klubowi" - mówił Michał Tomczak, przewodniczący Wydziału Dyscypliny PZPN. "Trudno teraz mówić, czy drużyna zostanie zdegradowana do II ligi i jaką dostanie karę. Na pewno nie będziemy mogli jej odebrać mistrzostwa Polski w tym sezonie, jeśli je zdobędzie, i zabronić startu w europejskich pucharach, bo nie mamy takich możliwości prawnych" - zakończył Tomczak.