Leo nie wyobraża sobie kadry bez Smolarka. A w jaki sposób Ebi miałby być w dobrej dyspozycji, skoro nie będzie grał, jeśli zostanie w niemieckim klubie? Wiadomo już, że do Borussii latem przejdzie Argentyńczyk z VfL Wolfsburg Diego Klimowicz i to on ze Szwajcarem Alexandrem Freiem będzie grał w ataku klubu z Dortmundu w przyszłym sezonie. Polak, jeśli zostałby w Borussii, musiałby się zadowolić rolą rezerwowego.

Leo doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia i stara się nie dopuścić do tego, żeby as prowadzonej przez niego reprezentacji Polski marnował się na ławce przeciętnego niemieckiego zespołu. Dlatego spróbuje namówić szefów Feyenoordu, dla których jest niemal wyrocznią, żeby ściągnęli z powrotem Smolarka - pisze "Fakt".

Beenhakker jest teraz w Holandii, gdzie pomaga drużynie z Rotterdamu w przygotowaniach do meczów barażowych o udział w Pucharze UEFA. Robi to na osobistą prośbę prezesa klubu Joriena van der Herika, który tym samym zaciąga dług wdzięczności u Leo. Mógłby go spłacić... ściągając Smolarka.

Ebi grał w Feyenoordzie przez pięć lat. Klub musiał opuścić, bo nie mógł się porozumieć z ówczesnym trenerem Ruudem Gullitem. Holendra jednak już dawno zwolniono, a właściciele klubu właśnie rozpoczynają budowę nowego zespołu, który ma odzyskać w przyszłym sezonie tytu mistrzowski. Do tego potrzebni są nowi piłkarze, a Smolarek, który z Feyenoordem związany był niemal od dziecka, byłby doskonałym kandydatem.

"Klub z Rotterdamu jest bardzo bliski mojemu sercu" - podkreślał zawsze Ebi. I pewnie nad powrotem długo by się nie zastanawiał. Teraz wszystko już w rękach Leo, który podpowie takie rozwiązanie właścicielom Feyenoordu.







Reklama