Sam w przeszłości miał problem z alkoholem. Wyciągnął się, ale wie jakie to trudne. Po burdach na stadionie ŁKS, po przepychance z policjantami oraz nocy spędzonej w areszcie w zeszły weekend, Igor wreszcie wytrzeźwiał. "Ale k... narozrabiałem" - powiedział "Faktowi". "Jak tu z tego wybrnąć".

Reklama

Dał się zamknąć w mieszkaniu mamy. Na tę chwilę to jedyny sposób, aby znowu nie poszedł pić. Nie ma pieniędzy, bo nie pracuje, ale zawsze znajdzie sie ktoś, kto mu postawi albo pożyczy. Bo "Sypa" to swój chłop. Nawet, kiedy strzełał gola bramkarzowi Arsenalu Davidowi Seamanowi i zbierał pochwały od trenera Manchesteru United Alexa Fergusona, nie zadzierał nosa. A jeszcze zdobył bramkę dającą ŁKS powrót do ekstraklasy.

Łódzka ferajna, ta związana z ŁKS, żyje teraz dramatem piłkarza. "Jak zadarł z <psami>, to oberwie" - słychać na skwerkach, w bramach i przed sklepikami na Bałutach. Wszędzie tam, gdzie Igor pił z kolegami.

Igor wychował się na Bałutach. To dzielnica zawsze wierna ŁKS i dzielnica, gdzie wielu nie ma pracy, a alkohol pozwala zapomnieć. Zapomnieć, że się pije i zniszczyło swoje życie. Jedni, jak Ryszard Polak, trener mistrzowskiej drużyny ŁKS z 1998 roku, wygrało walkę z nałogiem. Inni, jak Stanisław Burzyński, pierwszy wielki bramkarz Widzewa, ją przegrało. Burzyński siedział w więzieniu, później popełnił samobójstwo.

Reklama

Czy Sypniewski, kiedy patrzył w dół z okna w mieszkaniu mamy, też myślał, aby skoczyć? W ten ostateczny sposób rozwiązać swoje problemy? "Ze wszystkich stron słyszę co powinienem zrobić. Czym się zająć w życiu, z kim się nie zadawać. Spokojnie, głowa mi puchnie. Może jakoś dam sobie radę" - tłumaczy Igor.

Nie zapomniał o nim ŁKS, oferując pomoc prawną i klinikę odwykową. Ktoś z klubu nawet go odwiedził. "Byli u mnie. Są bardzo w porządku" - przyznaje.

Oficjalnie w ŁKS nikt o niczym nie wie. Nieoficjalnie... "Sprawa za ubliżanie i grożenie policjantom to jedno, a dramat naszego byłego piłkarza to drugie" - wyjaśnia jeden z działaczy ŁKS. "Policja musi zrobić swoje, my też" - podkreśla.

"Tylko nie piszcie, że wracam do ŁKS" - spróbował zażartować Igor. "Ale wielkie dzięki za pamięć" - zakończył.