Wraca pan do wielkiej formy. Znowu strzela pan gole, asystuje przy bramkach kolegów. Jak w sezonie 2001/02, kiedy poprowadził pan Legię do mistrzostwa.
Nie mam powodów do narzekań, to prawda. Gram nieźle, ale nie ma co wracać do tego, co było wcześniej. Trzeba się koncentrować na tym, co przed nami. A przed nami ważny mecz z Lechem.

No właśnie, to zawsze były wyjątkowe spotkania. Tym razem wynik tego meczu zadecyduje prawdopodobnie, która drużyna zagra w europejskich pucharach.
Wiem jak bardzo prestiżowe są te mecze i jak bardzo kibicom oraz działaczom zależy na wygraniu. Będzie świetna atmosfera, bo na stadionie Lecha zawsze jest dużo dobrych kibiców.

A lubi pan grać przeciwko wrogo nastawionej publiczności?

Lubię jak jest dużo kibiców. I zdecydowanie wolę grać na Bułgarskiej niż na przykład w Wodzisławiu. Myślę, że zgodzą się ze mną wszyscy piłkarze.

Legia w Pucharze Intertoto. Jak to dla pana brzmi?
Nie ma co robić tragedii, granie w Intertoto nie jest żadną hańbą. To w końcu poważne europejskie rozgrywki. Dla nas to jednak na pewno zawód. Przecież wszyscy się spodziewali, że będziemy walczyć o mistrzostwo. Jesteśmy w tabeli przed Wisłą i Koroną, a gramy tylko o trzecie miejsce.

To był także dziwny sezon dla pana. W pewnym momencie siedział pan przeważnie na ławce rezerwowych.
Przed startem rozgrywek raczej nie było mnie w planach trenera Dariusza Wdowczyka - tkwiłem w rezerwie i nie wyglądało to zbyt przyjemnie. Później jednak wskoczyłem do składu i zacząłem dobrze grać. Cieszy mnie, że udowodniłem, że nadaje się wciąż do Legii. Jak się popatrzy na statystyki, to grałem najwięcej spośród naszych pomocników.

Ale czy będzie pan nadal grał? Dużo mówi się o zmianach w warszawskim zespole. Jak pan widzi swoją przyszłość?
Na pewno nie chcę odchodzić z Legii. Mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa lata. A co do ewentualnych transferów to bardzo dobrze, niech przychodzą jak najlepsi piłkarze, to wyjdzie zespołowi tylko na dobre. Prawda jest taka, że Legii nie stać na Matuzalema, czy Gutiego. A ci, którzy są w zasięgu finansowym klubu, na pewno nie są piłkarzami z innej planety i będę spokojnie mógł z nimi powalczyć o miejsce w składzie.

Co panu mówi imię i nazwisko - Jan Urban?
Dużo o nim ostatnio słyszałem i czytałem. Podobno miał zostać trenerem Wisły Kraków, ale z tego, co wiem, rozmowy upadły.

Od nowego sezonu ma on być szkoleniowcem Legii.
Pierwsze słyszę. Na razie naszym trenerem jest Jacek Zieliński, który świetnie sobie radzi. Nic więcej na ten temat nie mam do powiedzenia.
A myśli pan jeszcze czasem o reprezentacji Serbii? Liczy pan na powołanie?
Szczerze mówiąc od jakiegoś czasu już nie. Nie mam takich układów, by być powołanym.

A to nie wystarczy być w dobrej formie?
To jest oczywiście warunek podstawowy, ale niestety niewystarczający. Co z tego, że jestem w dobrej formie, skoro nikt tego nie chce zauważyć?

A może jest pan jednak po prostu za słabym piłkarzem?
To już nie te czasy, kiedy Serbia miała silną reprezentację z czołowymi piłkarzami świata. Dziś jest Dejan Stanković z Interu Mediolan a potem długo, długo nic. Na pewno nie czuję się gorszy od tych, którzy grają w kadrze.




























Reklama