Dwa lata temu stało się coś, przez co Massimo Ambrosini nabawił się bezsenności, Cafu wpadł w depresję, a Gennaro Gattuso spędził najgorsze wakacje w życiu. Piłkarzy Milanu załamało tak jedno wydarzenie - porażka w finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem. Włosi przegrali ten mecz, choć do 54. minuty prowadzili 3:0. Teraz nadszedł czas wielkiego rewanżu.

Reklama

"To było szokujące uczucie jak kąpiel w lodowatej wodzie" - wspomina porażkę z 2005 roku Cafu. "Nigdy nie zapomnę finału w Stambule, widziałem go pięć razy od tamtego czasu" - przyznaje Gattuso. "Kilka tygodni później wyjechałem na wakacje z Maldinim i Ambrosinim. Chciałem choć na chwilę przestać myśleć o tym feralnym majowym wieczorze. Nie udało się. Było koszmarnie..."

Nic dziwnego, że po tych traumatycznych przeżyciach Włosi marzą, by poprzez spektakularne zwycięstwo wyzbyć się kompleksu Liverpoolu. "Jakiś czas temu nikt nie wierzył, że dojdziemy do finału. Nawet nasz trener Carlo Ancelotti. Na początku sezonu powiedział nam, abyśmy dali sobie spokój z Ligą Mistrzów. Ale po Nowym Roku wszystko się zmieniło. Odzyskaliśmy wiarę w siebie. Jesteśmy przygotowani na sukces" - opowiada Gattuso. Przy okazji nie szczędzi złośliwości Anglikom: "Liverpool gra jak włoskie drużyny 10 lat temu. Każde podanie, to długie podanie. Manchester jest o wiele lepszą drużyną".

Piłkarze z miasta Beatlesów nie pozostają dłużni rywalom. "Dla mnie siła Gattuso opiera się tylko na gadulstwie. Ten gość może i wygląda agresywnie, ale tak naprawdę jest równie straszny co mały kotek" - pisze w swej biografii kapitan "The Reds", Steven Gerrard. A jego trener Rafa Benitez broni drużyny oskarżanej o mało efektowny, defensywny styl.

Reklama

"Co to znaczy grać dobrze?" - pyta. "To znaczy wygrywać. A zatem my gramy dobrze. Nie można wszystkiego na boisku pozostawić inspiracji. Lubię silnych fizycznie i mentalnie piłkarzy, czyli takich, którzy pracują przez całe życie. Oni grają nie tylko skutecznie, ale i efektownie. Dlatego nie zgadzam się z dyrektorem Realu Madryt Jorge Valdano, który powiedział kiedyś, że gra przeciwko defensywnej drużynie to jak uprawianie seksu z drzewem" - filozofuje Hiszpan.

"Kiedy okazało się, że w finale zagramy z Liverpoolem, pomyślałem, że życie jest piękne, bo zawsze daje ci drugą szansę" - mówi tymczasem Ambrosini. "Wykorzystamy ją na sto procent. Przy okazji pokażę Gerrardowi, że nie jestem kotkiem, a agresywnym pit-bullem" - przekonuje Gattuso, którego żona Brytyjka będzie dopingować Milan. "Powiedziałem jej, że jeśli będzie za Liverpoolem, wyeksmituję ją z domu" - śmieje się pomocnik Milanu.

"Ja też będę kibicował Włochom. Jeżeli wygrają, wypiję z Ancelottim wino, które ofiarował mi po meczu półfinałowym. W innym przypadku spożyję je sam. Carlo ma więc dodatkową motywację" - żartuje trener Manchesteru United, Alex Ferguson.