Co konkretnie sprawiło, że Zagłębie w tym sezonie tak mocno zdystansowało Legię, Wisłę, a w końcówce także GKS BOT Bełchatów?
Graliśmy równo prawie przez cały sezon. Delikatną zadyszkę złapaliśmy tylko w Łęcznej. Najważniejsze było to, że nasz styl był dokładnie taki sam w meczach wyjazdowych i u siebie. Cały czas ofensywnie, cały czas do przodu. Tak się złożyło, że mamy w drużynie wielu zawodników, mających predyspozycje do atakowania. Do tego uzdolnionych technicznie. W dzisiejszym futbolu poza przygotowaniem fizycznym technika to podstawa. To ma być widowisko, kibice nie chcą oglądać zawodników grających schematycznie i bez polotu. U nas nawet obrońcy tacy są ofensywni. Potrafiliśmy z tego skorzystać.

Wierzył pan w mistrzostwo przed przyjazdem do Warszawy?

Kiedy straciliśmy bramkę, zwątpiłem. Myślałem, że już po nas. Z kolei wyrównujący gol przywrócił mi wiarę. Wtedy byłem już pewien, że zwyciężymy. Zaczęliśmy grać swoje.

Rozumiecie się także poza boiskiem?

To także jeden z elementów tego sukcesu. Lubin jest tak małym miasteczkiem, że nie sposób nie widywać się poza treningami. Jesteśmy grupą przyjaciół, spotykamy się często, chodzimy na piwo. To konsoliduje. Do tego mamy sympatyczny, właściwie koleżeński układ z trenerem Czesławem Michniewiczem. Jest niewiele starszy od nas i nie patrzy na zawodników z góry. Jego specyficzne, ogromne poczucie humoru także na własny temat sprawia, że jest fajnie.

Michniewicz kreuje się na polskiego Mourinho. Czy rzeczywiście podobnie jak słynny Portugalczyk szuka czegoś nowego, próbuje łamać schematy?
Pracowałem z wieloma trenerami, więc mogę porównać. Naprawdę widzę różnice między Michniewiczem, a innymi. U niego nie ma monotonii, rysowania linii i kółek. Cały czas coś wymyśla, kombinuje, robi jakieś prezentacje, szuka ciekawostek, każe nam oglądać np. Milan. Przed meczem w Warszawie puścił film o tym jak Francuzi zdobywali mistrzostwo świata w 1998 roku. To może banalne, ale mnie naprawdę natchnęło.

Michniewicz jest pasjonatem futbolu...
Pasjonatem? To jest wariat. On ogląda po kilkanaście meczów dziennie. Ja nie wiem jak to jest możliwe i kiedy ma na to czas.

Tym bardziej będzie wam przykro jeśli odejdzie z klubu, co już zapowiada...
Myślę, że jednak nie odejdzie. Gdyby miał taki zamiar to nam na pewno by coś na ten temat powiedział.

Jaki los czeka Zagłębie w eliminacjach Ligi Mistrzów? Taki jak polskie zespoły w minionych dziesięciu latach?
Ani nie mamy większych szans, ani mniejszych niż ostatnio Legia czy Wisła.

Czyli w sumie znikome.
Wiele będzie zależało od losowania.

Legioniści też tak mówili i cieszyli się, że trafili na Szachtar Donieck.
Niewątpliwie trzeba ten zespół wzmocnić. Nie wierzę jednak, że byłby w stanie do nas teraz przyjść jakiś czołowy zawodnik z polskiej ligi z Legii, Wisły, Bełchatowa czy Kolportera. Piłkarze z górnej półki rozglądają się raczej za zagranicznymi klubami i to jest zrozumiałe. Dobre przykłady Arboledy, Rui Miguela czy Alunderisa pokazują, że można jednak ściągnąć do Polski za niewielkie pieniądze zawodników dobrej klasy. Nasi działacze raczej w tym kierunku będą się rozglądać.

Wielu mistrzów Polski w ostatnich latach zamiast się wzmacniać przed eliminacjami Ligi Mistrzów, osłabiało składy. Wam to nie grozi?
Większość z nas przedłużyła kontrakty i nigdzie się nie wybiera. Ja mam umowę do 2009 roku. Problem może być jedynie z Łukaszem Piszczkiem, który zapewne odejdzie do Herthy Berlin, bo chce spróbować gry w Bundeslidze.

Czy jest szansa aby w Lubinie na dłużej zaistniał futbol na wysokim poziomie?

Prawdę mówiąc, nie wierzyłem w to. Dopóki nie zobaczyłem tego co się teraz dzieje. W Lubinie panuje euforia. Wielkie święto. Niech pan sobie wyobrazi. Z osiemdziesięciotysięcznego miasteczka na mecz do dalekiej Warszawy pojechało 2 tysiące ludzi. Osiem tysięcy wyszło na ulicę aby oglądać mecz na telebimie. To jest ogromny procent tej społeczności, ludzi bezpośrednio zaangażowanych we wspieranie naszej drużyny. Tutaj naprawdę może być wielka piłka.

Kibice Legii skandowali w waszym kierunku: złodzieje”.
Byłem tak oszołomiony sukcesem, że nawet tego nie słyszałem.






























Reklama