Sny właścicieli Lecha Poznań mogą się więc spełnić - będą europejskie puchary na Bułgarskiej. Wprawdzie nie do końca o to chodziło, ale mecz to zawsze mecz...
"Ja w Poznaniu czuję się jak ryba w wodzie" - mówi z uśmiechem Czesław Michniewicz, trener Zagłębia, który w poprzednim sezonie prowadził Lecha.

Reklama

Problem w tym, że lubinianie będą mieli ogromny problem, żeby do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów w ogóle się dostać... Polska w rankingu krajowym UEFA na skutek kolejnych kompromitacji obsunęła się tak nisko, że tylko cztery nasze drużyny grają w pucharach. Mistrz w eliminacjach Champions League, wicemistrz i zdobywca Pucharu Polski w eliminacjach Pucharu UEFA, a trzecia drużyna Orange Ekstraklasy w Intertoto. Co ciekawe w rankingu klubów najwyżej jest Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski. Tak wysoka pozycja drużyny sponsorowanej przez Zbigniewa Drzymałę to pokłosie dobrych wyników sprzed lat - kiedy to Groclin wyeliminował miedzy innymi Herthę Berlin i Manchester City.

I właśnie w rozstawieniu (a raczej jego braku) sęk. Zagłębie już na wstępie będzie musiało zmierzyć się z silnym przeciwnikiem. W najgorszym przypadku podopieczni Czesława Michniewicza trafią na wicemistrza Szkocji Glasgow Rangers. Wcale nie lepsze byłoby spotkanie się z Szachtarem Donieck, który wyeliminował w zeszłorocznych eliminacjach Ligi Mistrzów (ale już w trzeciej rundzie) warszawską Legię i dotarł aż do ćwierćfinału Pucharu UEFA. Besiktas Stambuł z takimi tuzami jak Ricardinho (mistrz świata z 2002 roku), Rosenborg Trondheim, czy Crvena Zvezda lub Dinamo Zagrzeb także nie byliby łatwymi przeciwnikami. A obiektywnie patrząc wszystkie te zespoły są po prostu od Zagłębia silniejsze.

Przynajmniej teoretycznie najsłabsi wśród rozstawionych są zawodnicy z Cypru - APOEL Nikozja. Problem w tym, że nawet na Wyspie Afrodyty bardzo się na Ligę Mistrzów nastawiają i już teraz zapowiedziano wielkie wzmocnienia. Tak czy inaczej, kogokolwiek Polacy by wylosowali, od początku będą mieli pod górkę. Pierwszy raz od dawna naszego reprezentanta może zabraknąć już w trzeciej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów, a przecież tylko odpadnięcie na tym etapie gwarantuje kontynuowanie przygody z międzynarodową piłką w Pucharze UEFA...

Reklama

Natomiast w pierwszej rundzie eliminacyjnej Pucharu UEFA oba nasze zespoły - Bełchatów i Groclin - będą rozstawione, ale nie ma czym się emocjonować, bo na tym etapie zazwyczaj biją się amatorzy z półamatorami, a ostatnio nasi byli zbyt wysoko w rankingach, by w tej kopaninie brać udział. Niestety, w tym sezonie tak kolorowo nie jest i zarówno Groclin, jak i Bełchatów muszą się przygotować na ciężką i daleką wyprawę, gdzieś na pogranicze Europy z Azją. Tam już na naszych czekają zespoły z Armenii, Azerbejdżanu, Kazachstanu czy Mołdawii.

O ile przebrnięcie tej przeszkody nie powinno stanowić problemu - pamiętając jednak cały czas o ostatnich wpadkach - o tyle w drugiej rundzie zaczną się problemy. Szczególnie dla Bełchatowa, które w przeciwieństwie do Groclinu nie będzie już rozstawione. Może więc trafić na naprawdę silny zespół - Lokomotiw Moskwa, czy zwycięzcę Pucharu Intertoto. Innym potencjalnym rywalem polskiego zespołu jest tak nieszczęśliwa dla Legii wiedeńska Austria.

Najwcześniej pucharowe zmagania zaczną właśnie warszawianie. Już 7 lub 8 lipca Legia zagra w drugiej rundzie Pucharu Intertoto ze zwycięzcą pojedynku między Vetrą Wilno (Litwa) a Llanelli FC (Walia). Obojętne z kim z tej pary przyjdzie się potykać legionistom, to jednak Polacy będą faworytami i nie powinni mieć większych problemów. Za to już w trzeciej rundzie czeka znacznie poważniejszy rywal, jakim jest Blackburn Rovers.

Reklama

Warto przypomnieć, że warszawianie walczyli kiedyś z Anglikami w Lidze Mistrzów. Co więcej to Polacy byli górą (1:0 na Łazienkowskiej i bezbramkowy remis na wyjeździe) i to oni awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Była to jednak dużo silniejsza Legia z Leszkiem Piszem, Jerzym Podbrożnym, czy Radosławem Michalskim, ale i dużo silniejsze Blackburn z Alanem Shearerem i Chrisem Suttonem. Blackburn był też rywalem Wisły w zeszłorocznej fazie grupowej Pucharu UEFA, wyspiarze okazali się jednak lepsi od Polaków wygrywając w Krakowie 2:1.

Czy jednak w tym sezonie będziemy mieli szansę na powtórkę tych emocji? Marnie to wygląda. Co gorsza jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz to szybciej niż nam się wydaje spadniemy w rankingach UEFA jeszcze niżej. A sytuacja, gdy będziemy mieli tylko dwa miejsca w europejskich pucharach, staje się niestety coraz bardziej realna.