Jak udało się dowiedzieć, bramkarz Celtiku przekazał informację - jeszcze przed przyjazdem na obóz kadry do Wronek - władzom klubu, a te zwróciły się do policji. W tej chwili toczy się śledztwo w sprawie pogróżek. Policja musi sprawdzić, czy ma do czynienia z wygłupem jakiegoś prymitywa, czy z zagrożeniem dla zdrowia i życia naszego bramkarza oraz jego żony - Katarzyny, która została w Glasgow.

Reklama

Boruc ostatnio dostaje mnóstwo SMS-ów po angielsku z wyzwiskami. Wśród nich był też taki, który miał przerazić Polaka. Ktoś - jak opowiadał piłkarz w rozmowie z Programem 1 Polskiego Radia - podpisujący się jako - członek organizacji terrorystycznej, groził Arturowi. Bramkarz do bojaźliwych nie należy, ale uznał, że musi o tym zawiadomić klub.

Kto mógł posunąć się do czegoś takiego? Głównymi podejrzanymi są oczywiście organizacje związane z protestantami. Boruc podpadł im swoim zachowaniem podczas meczów Celtic - Rangers. Polak wykonywał znak krzyża, co fanatyczni, protestanccy kibice rywali odbierali jako "katolicką prowokację". Donieśli nawet na Boruca policji i Polak musiał się tłumaczyć, że zawsze żegna się przed grą, bo jest bardzo wierzący.

Jego tłumaczenia nie zmieniają faktu, że dla protestanckiej połowy mieszkańców Glasgow jest najbardziej znienawidzonym graczem katolickiego Celtiku. Tym bardziej że nie pęka przed fanatykami... Na początku maja przebiegł z flagą swojego klubu przed główną trybuną na stadionie odwiecznego rywala. "Kibic rzucił sztandar, więc musiałem go podnieść. To nie była prowokacja" - tłumaczył Polak, ale raczej nie spotkał się ze zrozumieniem.

Reklama

Policja będzie też badać, czy pogróżki wobec Boruca mają związek z ostatnim incydentem w parku w Glasgow, gdy obronił trójkę Polaków przed brytyjskimi nacjonalistami. "To nie było nic wielkiego. Nie chciałem, żeby to zostało nagłośnione i nikomu się nie chwaliłem. Ale szkocka prasa wszystko wywęszy" - mówił Boruc.

"A co do tych pogróżek... gdyby to byli jacyś poważni ludzie, toby coś zrobili, a nie grozili" - dodawał bramkarz. To już nie pierwsza tego typu sprawa w Glasgow. "Neil Lennon dostawał takie pogróżki już wiele razy. Jak na razie na tym się skończyło" - opowiadał zawodnik Celtiku.