Jacek Gmoch: "Trener Beenhakker zaczął niedobrze - źle rozłożył akcenty gry, ale potrafił skorygować ustawienie. Umie czytać grę i korzystać z ławki. Wejście Łobodzińskiego i Saganowskiego pozwoliło na rozwinięcie gry skrzydłami. Saganowski wystawił piłkę Krzynówkowi na gola dającego prowadzenie, a Łobodziński "robił wiatr" na prawym skrzydle. Za straconą bramkę winę ponosi oprócz Artura Boruca Dariusz Dudka, który nie powinien dać się tak ograć Subasziciowi."
Jerzy Engel: "Zupełnie zmieniliśmy grę, kiedy Saganowski i Rasiak zaczęli wchodzić do środka i walczyć o górne piłki z dwoma środkowymi. Musieli bronić, a nie asekurować i tu otworzyła się szansa Krzynówkowi. Był najlepszym graczem, grając na nowej pozycji zagrał świetny mecz. Po zmianie Krzynówek zamiast próbując zagrać ostatnią piłkę, stał się egzekutorem. Bardzo dobrą zmianę dał też Łobodziński. Muszę podkreślić kardynalny błąd Boruca przy stracie bramki".
Leo Beenhakker wie co robi. Do przerwy jego piłkarze przegrywali z Azerami 0:1. W porę jednak znalazł sposób na poprawę gry Polaków. Wprowadził na boisko Saganowskiego i Łobodzińskiego. "To był strzał w <10>. Dzięki temu zaczęliśmy lepiej grać skrzydłami, to przesądziło o naszym zwycięstwie" - chwalą decyzję Holendra polscy trenerzy - Jerzy Engel i Jacek Gmoch.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama