W ostatnim roku Ronaldinho stracił coś więcej niż mistrzostwo świata i Hiszpanii, Puchar Europy i numer 10 na reprezentacyjnej koszulce. Co takiego? Tytuł najlepszego zawodnika globu. "Teraz jest nim Kaka" - mówią jednogłośnie Pele, selekcjoner Canarinhos Dunga i trener Milanu Carlo Ancelotti. Dunga uważa, że przyczyną obniżki formy gwiazdora Barcelony jest nie tylko przemęczenie, ale i pewna piękna modelka z Francji…

Ronaldinho przestał uśmiechać się szeroko po każdym, nawet nieudanym zagraniu. Nie strzelał już goli po niesamowitych rajdach. Nie dawał z siebie wszystkiego na treningach, podczas których często kłócił się ze swoim przyjacielem Samuelem Eto’o. Każdą wolną chwilę poświęcał na udział w licznych kampaniach reklamowych. Te zachowania Brazylijczyka z ostatniego roku prowadzą do jednego wniosku: dzieje się z nim coś niedobrego.

Reklama

Tak słabo nie grał od bardzo dawna. Ktoś powie: jak to słabo, skoro przecież strzelił w lidze 21 gole (6 z rzutów karnych), będąc i tak chyba najlepszym piłkarzem Barcy? Tyle że w ocenie geniusza nie można kierować się suchymi statystykami. Bo cóż z tego, że Ronaldinho trafiał do siatki, skoro nie wygrywał meczów w pojedynkę jak dawniej, choćby wtedy, gdy późną jesienią 2005 roku rozbił Real w Madrycie (trafił dwukrotnie w wygranym 3:0 spotkaniu).

"Brakowało mu tej iskry bożej, ktrą zachwycał w sezonie 2005/06. Grał tylko dobrze, ale dla wirtuoza dobrze to zdecydowanie za mało" - ocenia Dunga. Sam piłkarz bagatelizuje problem: "Po prostu jestem zmęczony. Po mundialu miałem tylko kilkanaście dni urlopu w Andaluzji, potem pojechałem z klubem na tournee do USA i Meksyku, a następnie zaczęła się liga. Nie jestem maszyną, nie możecie ode mnie wymagać, bym ciągle był wielki. Teraz porządnie odpocznę i jesienią znów będę czarował" - przekonuje 26-letni zawodnik. Czy aby na pewno? Prasa w Hiszpanii uważa, że nie wróci do wielkiej dyspozycji, dopóki nie okrzepnie jego szalony romans z francuską modelką Aleksandrą Paressant.

"Ona wysysa życie z Ronniego” – donosi kataloński „El Mundo Deportivo”. I chyba coś w tym jest. Brazylijczyk poświęca swojej pani każdą wolną chwilę. Jak głosi plotka, w trakcie mundialu w Niemczech wymykał się w nocy z hotelu, byle tylko spotkać swoją ukochaną. Ponoć zdarzyło mu się nawet wysyłać do niej SMS-y w przerwach meczów.

Reklama

A podczas andaluzyjskich wakacji, zamiast relaksować się na plaży, szalał z Aleksandrą na skuterach wodnych i na autostradzie nowiutkim Ferrari. Nic dziwnego, że po takim urlopie nie czuł się zregenerowany, szczególnie, że w nocy za dużo nie sypiał, o czym otwarcie mówiła Paressant: "On w łóżku jest jeszcze lepszy niż na boisku. Może kochać się przez całą noc, bez najmniejszej przerwy" - oto słowa lubiącej wzbudzać sensację modelki.

Ich związek rozpoczną się w marcu 2006 r. Już kilka tygodni później Ronaldinho zaczął grać gorzej... "Poznałam go w hotelu w Paryżu. Porozmawialiśmy kilkadziesiąt minut, po czym zostawiłem Ronniemu kartkę z numerem pokoju. Nie musiałam na niego długo czekać. Między nami od razu zaiskrzyło" - wspomina Paressant.

To ona namówiła Brazylijczyka, by aktywniej uczestniczył w życiu towarzyskim. Efekt? Lider Barcelony zaczął lansować się na całego. Chyba tylko Davida Beckhama było ostatnio więcej w mediach. Ronaldinho prezentuje nową kolekcję ubrań Nike R10, Ronaldinho zachwala mediom grę komputerową FIFA, Ronaldinho biega z Chipsami Lay’s po lotnisku kręcąc nowy spot, Ronaldinho uczestniczy w nagrywaniu klipu muzycznego formacji Troba Kung Fu, Ronaldinho bierze udział w hucznie zakrapianych bankietach katalońskiej bohemy… To wszystko zajmowało Brazylijczykowi mnóstwo czasu w ostatnich miesiącach.

Reklama

Owszem, dzięki reklamom zarobi 24 mln euro, ciekawe tylko czy w końcu przez brak porządnego treningu i odpoczynku nie zgaśnie na wiele długich miesięcy, jak swego czasu wspomniany Becks? Zapewne na formę Ronaldinho dobrze nie wpływają też notoryczne kłótnie z Vianą Mendes, jego byłą partnerką, która żąda coraz to wyższych alimentów na synka Joao. Gwiazdor płaci na utrzymanie chłopca 9 300 dolarów miesięcznie, jego dawna miłość uważa, że to za mało.

To całe zamieszanie wokół Brazylijczyka sprawiło, że kibice nie szczędzili mu złośliwości. Oto dowcip, jaki krąży na forum Barcelony: Spotyka się Ronaldinho z Kaką. "Patrz, a ja mam super korki Adidasa, spodenki Reeboka, koszulkę i opaskę Nike" - mówi ten pierwszy. "Patrz, a ja za to umiem grać" - odpowiada drugi. Z Ronaldinho żartował sobie również sam Pele. "Czy ten chłopak jest ode mnie większym piłkarzem? Tak, o całe cztery centymetry" - mówił w wywiadzie dla stacji O’Globo dawny gwiazdor.

Tymczasem fani śmiali się także z budowy gwiazdora: "Spasł się, pewnie tymi chipsami" - pisali na różnych forach w połowie sezonu. Gdy Ronnie usłyszał te słowa, wpadł w szał. Po każdym ligowym meczu paradował z nagim torsem wzdłuż trybun, jakby chciał udowodnić całemu światu, że jednak jest znakomicie zbudowany.

Był tak zirytowany słowami krytyki, że przez pewien czas wydawało się nawet, iż opuści Hiszpanię. Mówiło się o tym, że przejdzie do Milanu. Ostatnio uciął plotki na swój temat i powiedział wyraźnie: "Zostaję w Katalonii. Kocham to miejsce. Nie wyobrażam sobie, by zamieszkać w innej części Europy. Chcę tu zakończyć karierę. Zanim to zrobię, mam zamiar wygrać jeszcze kilka znaczących tytułów".

Na taką deklarację tylko czekał prezes klubu Joan Laporta, który odpowiedział: "W przyszłym sezonie zamierzam odbudować potęgę Barcelony. Cała drużyna będzie powstawała wokół Ronaldinho. On jest liderem, tym, który ma nadać zespołowi stracony blask". "To świetny pomysł. Bo on nadal jest wielki, nawet jeśli bywa trochę przemęczony. Znam go dobrze, dlatego mogę obiecać, że niebawem wróci do wielkiej formy" - uważa pomocnik wicemistrzów Hiszpanii Leo Messi.

Za to Dunga, który ukarał Ronaldinho za słabą formę przekazując koszulkę z numerem 10 Kace, używa subtelnej, niezbyt miłej aluzji w kierunku zakochanej, brazylijsko-francuskiej pary: "Miłość jest dobra, ale tylko wtedy, gdy charakteryzuje się dojrzałością. W innym przypadku może być wykańczająca". Oby te słowa nie okazały się prorocze...