Championship Managera zna niemal każdy, kto interesuje się futbolem. Ta wirtualna zabawa pozwala wcielić się w rolę trenera dowolnego klubu. Ustalać intensywność treningów, przeprowadzać transfery i rozgrywać symulacje meczów. Nie jest tajemnicą, że wielu szkoleniowców wykorzystuje zawarte w niej informacje - choćby olbrzymią bazę danych i bazę strategii boiskowych. Były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel tak mówił o CM: "Jeśli na bezludną wyspę mógłbym zabrać trzy przedmioty, byłyby to: ramka za zdjęciem rodziny, laptop i gra Championship Manager".

Reklama

Później pan Jerzy, jak to on, zagalopował się trochę i dodał, że jego syn jest świetnym kandydatem na asystenta selekcjonera, bo zdobył doświadczenie w wirtualnym świecie. Nie kłamał. Jerzy Engel junior w akademiku nie miał sobie równych! Tyle że na świat rzeczywisty nie miało to już przełożenia.

Menedżer Bedford Town Nick Platnauer od lat pogrywał w menedżera, jak Engelowie. Wykorzystywał bazę danych zawartą w grze do skautingu, czyli wyszukiwania najzdolniejszych zawodników na Wyspach. Tym razem był wyjątkowo przyparty do muru. Jego zespół, rozpaczliwie broniący się przed spadkiem z dywizji Conference South, potrzebował mocnego obrońcy. Platnauer otworzył laptopa, włączył grę, i po chwili znalazł odpowiedniego kandydata. Był nim Adam Garner, 22-latek z Chippenham Town. Trener Bedford musiał jednak szybko zweryfikować swoje marzenia - jego klubu nie było stać na zdolnego obrońcę, a łatwo to sprawdzić - CM podaje przybliżone wartości zawodników.

I wtedy do gry wkroczyli szefowie firmy produkującej grę. Wykupili prawa do zawodnika, zeszli z ceny i... Garner szybko podpisał umowę z Bedford Town. Stał się pierwszym angielskim piłkarzem, do którego prawa posiadła komercyjna marka. "Jesteśmy twórcami, ale także kibicami. Bez pasji nie powstałaby sama gra" - mówi David Rutter z firmy produkującej grę. "To świetna sprawa pomóc komuś w tak nietypowy sposób. Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni nasz gracz w świecie realnym" - dodaje.

Reklama

Championship Manager ma na świecie dziesiątki milionów wielbicieli. Tę kultową grę tworzą sami gracze, sprawiając, że wirtualni piłkarze mają dokładnie takie same parametry, jak ich pierwowzory. Ronaldo z gry jest urodzony tego samego dnia, co prawdziwy brazylijski napastnik, a zestaw ponad czterdziestu atrybutów ma jak najlepiej oddać szczegóły jego talentu. Bardzo wysoka technika, zamiłowanie do niekonwencjonalnych zagrań, mniejsza agresja, słabsza kondycja, dobre przyspieszenie, ale już gorsza szybkość na długim dystansie, spora kontuzjogenność, przeciętna gra głową...

"Chodzi o to, by zawodnicy mieli w momencie wydania gry, a dzieje się tak zaraz po rozpoczęciu każdego sezonu, dokładnie takie same umiejętności, jak ci prawdziwi. Jeśli ktoś gra w Championship Managera i wie, że jakiś piłkarz ma słaby wślizg, ale za to kapitalnie wykonuje rzuty wolne, to chcielibyśmy by idąc na stadion był pewien, że ten zawodnik ma właśnie takie wady i zalety" - tłumaczył przed jedną z premier kolejnej edycji gry Phil Collyer, który wraz z bratem Olivierem wymyślili CM na początku lat dziewięćdziesiątych.

To jednak nie ci słynni w świecie programistów bracia zostali pierwszymi właścicielami realnego piłkarza: w 2004 roku zmienili bowiem firmę i nazwę gry. Wydawca Eidos zatrzymał wprawdzie prawo do tytułu, ale twórcy gry zatrzymali prawa do całej bazy danych (ponad 300 tysięcy zawodników!) i wraz ze Sports Interactive zaczęli wydawać Football Managera.

Reklama

Większość pasjonatów CM zaczęło grać w FM, tam przeniósł się także odpowiedzialny za polski scouting Krzysztof Ścibiorek. "Jestem pasjonatem piłki, dlatego zacząłem grać, a potem współpracować z twórcami menedżera. Dziś dostaję za to normalne wynagrodzenie. A pomagających mi kilkudziesięciu Polaków może liczyć na przysłaną błyskawicznie z Anglii oryginalną grę. I na satysfakcję podczas grania" - mówi DZIENNIKOWI.

Współczynniki polskich piłkarzy są oddawane tak wiernie, jak to możliwe. Ścibiorek już pięć lat temu tak przygotował profile uznawanych za wspaniałe talenty braci Brożków, że ci, jeśli szybko trafiali do czołowych lig Europy i dobrych trenerów, mogli stać się światowymi gwiazdami. "I nadal nie wiem, czy dobrze robiłem. Wciąż mają szansę się wybić w rzeczywistości" - mówi.

Dobry profil w CM może być przepustką do kariery, czego przykładem nie tylko ostatnia transakcja w Anglii. "Dzwoni do mnie często mój odpowiednik z Portugalii, który tam odpowiada za bazę danych. Jest też skautem pierwszoligowej Academicy Coimbra. Gdy jakiś Polak dobrze radzi sobie w grze, dostaję telefon, czy naprawdę jest tak dobry, czy warto śledzić jego karierę i... czy przyjechać zobaczyć go na żywo do Polski. Wniosek z tego, że obecność w naszej bazie danych może pomóc w transferze" - ze śmiechem opowiada DZIENNIKOWI Ścibiorek.

Skauci gry, nazywani częściej researcherami, dostają premie za udane typy. Przez prawie trzy lata miłośnicy Championship Managera na całym świecie zastanawiali się, czy Zlatan Ibrahimović i Stefan Selaković, którzy pojawiali się jako juniorzy w lidze szwedzkiej, istnieją naprawdę. I nagle szok: po kilku sezonach Ibrahimović rzeczywiście zrobił wielką karierę, a gracze tacy jak Kim Kallstroem, czy Kennedy Bakircioglu pokazali się w europejskich ligach! Javiera Saviolę, Fernando Gago czy chociażby naszego Euzebiusza Smolarka szybciej poznali miłośnicy CM niż kibice! Wyliczać można długo. Komputery na dobre przeniknęły do świata futbolu...