Już w sobotę pański zespół gra mecz otwarcia z Brazylią. Musi pan studzić rozgrzane głowy zawodników?
To są mistrzostwa świata do lat 20, jedna z najważniejszych piłkarskich imprez. Pierwszy mecz gramy z faworytami, więc emocje są uzasadnione. Podobno spotkanie obejrzy komplet widzów, czyli 56 tysiące osób. Stadion jest zadaszony, murawa oczywiście sztuczna. To właściwie wielka hala, w której nie ma klimatyzacji. Boję się, że przy pełnych trybunach może być po prostu duszno.

Jaka jest recepta na Brazylijczyków?
Wiadomo, że jest ogromna różnica między ich umiejętnościami technicznymi, a naszymi. Trzeba będzie to zniwelować. Najlepszą drogą jest zagrać mądrze taktycznie. Odpowiednio ustawić strefę obronną w środku boiska i tam wygrać tę bitwę. Nie można dawać się wciągnąć na ich połowę, trzeba szukać szansy w kontratakach. Zawodnicy techniczni, a takimi przecież są Brazylijczycy, lubią mieć dużo miejsca i czasu na rozegranie. My nie możemy dopuścić, by mieli taki komfort. Będziemy musieli być agresywni i twardo z nimi walczyć.



Reklama

A ma pan takich wojowników w składzie?
Akurat pod tym względem nie mogę na tych chłopców narzekać. Najbardziej waleczni są Jarek Fojut, Ben Starosta, Grzesiek Krychowiak i Adam Danch.

A kogo pan się najbardziej z Brazylijczyków obawia? Alexandre'a Pato, Lucasa, Jo?
Nie ma co demonizować tych Brazylijczyków. Musimy się bardziej skupić na sobie, a nie na przeciwniku. Oni wszyscy wspaniale grają w piłkę. Gdy zajmiemy się Pato i poświęcimy na niego zbyt dużo ludzi, inni nas załatwią. Oczywiście gra Pato robi ogromne wrażenie. Gdy znajdzie się w okolicach naszego pola karnego z piłką przy nodze, na pewno będziemy musieli stosować podwojenie krycia. Ale zapewniam, że w reprezentacji Brazylii jest więcej znakomitych zawodników.

USA i Korea Południowa, mimo iż są mistrzami kontynentów, to jednak słabsze drużyny. To z nimi będziemy walczyć o awans.
Na to wygląda, że walka o drugie miejsce dające przepustkę do fazy pucharowej rozegra się właśnie między tymi trzema zespołami. Są to drużyny o zbliżonych umiejętnościach i o tym, kto będzie górą, przesądzi dyspozycja w danym dniu. Amerykanie mają ogromne aspiracje, otwarcie mówią, że interesuje ich tylko walka o medale. Oglądałem ich w dwóch meczach i są naprawdę świetnie zorganizowani taktycznie, dobrze przygotowani fizycznie, niezwykle waleczni.

Ale typowany na wielką gwiazdę Freddy Adu jednak rozczarowuje?
Powiedziałbym, że nie rozwija się tak, jak oczekiwano. To jednak wina mediów, które zrobiły z niego kandydata na następcę Pelego i chłopak nie wytrzymał psychicznie. To jednak wciąż bardzo groźny piłkarz.

A czym się różni koreańska drużyna młodzieżowa od pierwszej reprezentacji tego kraju?

Niczym, przecież ci chłopcy niedługo będą seniorami i muszą grać jak oni. Czyli biegać w tę i z powrotem jak nakręceni. Będzie się wydawać, że jest ich na boisku dwudziestu, a nie jedenastu.

W jakim systemie taktycznym zagra nasza drużyna?
To będzie system 4-4-2, z tym że na własnej połowie, gdy przyjdzie się nam bronić, będziemy płynnie przechodzić w 4-5-1. Jeden z napastników ? prawdopodobnie Patryk Małecki ? będzie się cofał do pomocy. Nie chcemy bronić się zbyt głęboko, stoperzy mają znajdować się na 30-35 metrze przed własną bramką.

Aktualny jest jeszcze temat trzech piłkarzy, którzy odmówili wyjazdu na turniej w Jordanii, czym zamknęli sobie drzwi do kadry?

To już historia. Myślę, że największą dla nich karą jest fakt, że zabrakło ich tu w Kanadzie. Każdy wiek ma swoje prawa i ludzką rzeczą jest popełniać błędy. Szczególnie kiedy ma się 20 lat. Chłopcy to sobie przemyśleli i na pewno wyciągnęli wnioski. Ale ludzką rzeczą jest też wybaczać. Nie zamykałbym im drzwi do reprezentacji w przyszłości.

Co potraktuje pan jako sukces? Awans z grupy, medale, czy jednak ważniejsze jest to, ilu z pańskich piłkarzy trafi kiedyś do pierwszej reprezentacji?
No właśnie, w futbolu młodzieżowym o wyniku trzeba myśleć elastycznie. Mistrzostwa niedługo się skończą, przejdą do historii, a ci chłopcy dalej będą grać w piłkę. Nie można jednak też tak stawiać sprawy, że przyjechaliśmy na mistrzostwa świata i zupełnie nas nie obchodzi rezultat. Idealnie by było, gdybyśmy osiągnęli sukces sportowy, a duża część tych piłkarzy awansowałaby do dorosłej kadry.