Holender o futbolu wie wszystko. Pytanie, czy komplementuje naszą reprezentację do lat 20, by dodać jej otuchy przed sobotnim meczem z Brazylią, czy też rzeczywiście widzi w naszych piłkarzach gigantyczny potencjał. Jeśli to drugie, być może wyrośnie nam choć jedna gwiazda światowego formatu. Przecież na tych odbywających się co dwa lata od 1977 roku turniejach wielkie kariery zaczynali znakomici piłkarze, jak chociażby Diego Maradona. Czas na Polaka?

Reklama

Na razie trenerzy z całego świata patrzą na Brazylijczyków. Nasze szczęście w nieszczęściu, że pierwszy mecz zagramy właśnie z nimi - cóż za okazja do promocji! Przecież obserwując rozchwytywanego przez największe kluby świata napastnika Alexandra Pato wszyscy też zwrócą uwagę na tych, którzy staną mu na drodze. Patrząc, jak strzela napastnik Jo (190 centymetrów wzrostu), będzie można też dostrzec, jak broni Bartosz Białkowski. A ręce może mieć pełne roboty, bo 20-letni Jo, który w styczniu 2006 roku za 5 milionów euro przeszedł z Corinthians Sao Paulo do CKSA Moskwa, w pierwszych 18 meczach zdobył aż 14 goli!

Świetnych piłkarzy w ekipie Brazylii jest więcej. Od początku istnienia tej reprezentacji jej liderem, przywódcą i kapitanem był Lucas Pazzini. To on poprowadził młodych Canarinhos do mistrzostwa Ameryki Południowej w kategorii U-17. Lucas, który ma włoskie korzenie, w zeszłym sezonie został uznany przez magazyn "Placar” najlepszym piłkarzem ligi brazylijskiej. Od przyszłego sezonu będzie grał w angielskim Liverpool FC. Kwota odstępnego to podobno aż 10 milionów euro. Jeśli za kilka lat nasi piłkarze chcą się liczyć w świecie, już dzisiaj powinni próbować nawiązać walkę z Brazylijczykami.

Wszyscy mogą jednak zostać przyćmieni przez Giovanniego Dos Santosa. Ten urodzony w Brazylii, ale reprezentujący Meksyk ofensywny pomocnik Barcelony, jest chyba największym talentem z tych, które pojawią się w Kanadzie. Już porównywany jest do Ronaldinho lub Leo Messiego. To on poprowadził Meksyk do tytułu mistrza świata w kategorii U-17. Inną już znaną postacią jest największa gwiazda Argentyny, czyli Sergio Aguero z Atletico Madryt. Był on w drużynie, która wygrała ten turniej w 2005 roku w Holandii, chociaż wówczas pozostawał w cieniu Messiego.

Reklama

Dziś jednak to właśnie Aguero ma być liderem broniącej tytułu Argentyny. Hiszpanie wiele obiecują sobie po napastniku Realu Madryt - Macie. Wedle nich to on ma poprowadzić Hiszpanię do przerwania południowoamerykańskiej dominacji w MŚ, która trwa od trzech edycji. Skoro jednak na Półwyspie Iberyjskim takie nadzieje wiążą z Matą, tym lepiej dla nas brzmi wypowiedź jego klubowego kolegi, Krzysztofa Króla: "Trener zawsze ustawia mnie na Matę. Mam go traktować ostro. On z kolei zawsze próbuje mnie ośmieszyć, ale jeszcze mu się to nie udało".