W sobotę Polacy oddali jeden celny strzał, ale po heroicznej walce pokonali jednego z faworytów mundialu - Brazylię. We wtorek po zwycięskiej drużynie nie było już śladu. "Wyglądało to, jakby mercedes ścigał się z małym fiatem. Zawodnicy przyjechali na zgrupowanie źle przygotowani fizycznie. A tego nie da się nadrobić w kilka dni, od tego są kluby. Nie mogliśmy być lepsi taktycznie, skoro brakowało sił" - mówi Globisz. W ten sposób trener naszych "orzełków" tłumaczy klęskę z USA 1:6 w drugim meczu młodzieżowych mistrzostw świata w Kanadzie.
W nocy z piątku na sobotę Polska zagra ostatni mecz grupowy z Koreą Południową. "Trzeba trafić do głów piłkarzy, odbudować ich psychicznie. Przekonać, że klęska też buduje sukces. Ale fizycznie nie da się już nic zrobić" - mówi "Gazecie Wyborczej" Globisz.
Polacy nie stracili jeszcze szans na grę w 1/8 finału. Z każdej z sześciu grup do fazy pucharowej awansują zwycięzcy, zespoły z drugiego miejsca i cztery najlepsze z trzecich miejsc. Jeśli Polacy wygrają z Koreą, a Brazylia zremisuje z USA, drużyna Globisza zajmie pierwsze miejsce w grupie. Przy remisie musi liczyć na zwycięstwo USA. Przy porażce szanse na awans z trzeciego miejsca są tylko teoretyczne.
Po porażkach zawsze szuka się winnych. Najłatwiej zwalić wszystko na kogoś innego. Tak też robi trener polskiej reprezentacji U-20 Michał Globisz. Gdy wygraliśmy z Brazylią, rozpływał się w zachwytach nad piłkarzami. Ale po klęsce z USA stwierdził, że gracze przyjechali na kadrę źle przygotowani fizycznie i obwinił za to kluby.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama