Kto w takim razie zajmie miejsce Dziekanowskiego? Jerzy Engel, szef Wydziału Szkolenia, nie chce wskazać jego następcy. "To sprawa Beenhakkera" - wzbrania się były selekcjoner. "Jeśli nas poprosi o pomoc, wskażemy mu kandydatów. Kogo? Jest wielu znakomitych szkoleniowców w Polsce. Nasza szkoła trenerów wydała grupę świetnych młodych ludzi. Którzy to? Nie mogę mówić, skoro Beenhakker nas o to nie prosił" - mówi Engel.

Także Wojciech Łazarek, inny członek Wydziału Szkolenia, nie rzuca nazwisk. "Nie wypada mi. Jako jeden z nielicznych byłem na całym świecie, pracowałem wszędzie i mam prawo twierdzić, że jest w Polsce przynajmniej dziesięciu ludzi, którzy poradziliby sobie nie tylko jako asystenci, ale także jako pierwsi trenerzy. A tak w ogóle to szkoda, że nasz selekcjoner nie śledzi na bieżąco tego, co dzieje się w kraju" - mówi Łazarek.

Natomiast Andrzej Strejlau boi się, że Beenhakker będzie miał problem z wyborem swojego asystenta. "A gdzie on teraz go znajdzie, tuż przed startem ligi? Dziwię się, że zabiera się do tego dopiero teraz" - mówi "Gazecie Wyborczej" były selekcjoner kadry.



Reklama