Gdy rozpoczynał pan pracę z Legią Warszawa zaczął pan od poprawy gry w defensywie, uczył obrońców najprostszych, wręcz podstawowych rzeczy. W Kielcach będzie podobnie?
Już jest podobnie, bo jako były stoper pracę zawsze zaczynam od defensywy. W Koronie też naukę musieliśmy rozpocząć od podstaw, zwłaszcza że już w poprzednim sezonie wiele było narzekania na tę formację. Dlatego dużo pracowaliśmy nad tym, by nie robić błędów, ale, jak pokazał mecz w Bełchatowie, moje starania nie przyniosły jeszcze efektów.

A ma pan dobrych wykonawców swoich pomysłów? Z parą stoperów Sławomir Rutka - Marcin Drzymont trudno walczyć o mistrzostwo. Może trzeba było wzmocnić latem właśnie obronę?
Nie chciałbym, aby to zabrzmiało jak usprawiedliwianie się, ale objąłem Kolportera trzy dni przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego. Mam więc ograniczone pole manewru. Powtórzę jednak - nie jest to żadna wymówka i usprawiedliwianie się.

Ma pan Hernaniego, ale razem z Piotrem Świerczewskim usiadł w Bełchatowie na ławce rezerwowych.
Hernani dopiero od połowy obozu przygotowawczego trenował z pełnym obciążeniem, a Świerczewski późno do nas dołączył. Obaj będą ważnymi zawodnikami mojej drużyny, bardzo na nich liczę. W Bełchatowie postawiłem jednak na zawodników, którzy najlepiej spisywali się w sparingach i na treningach. Dopiero poznaję ten zespół. Teraz przekonuję się, jak zawodnicy wypadają w meczach ligowych, w prawdziwej walce. Jak się okazuje sparingi i mecze o stawkę to zupełnie co innego.

Łapał się pan za głowę, patrząc co robią pana stoperzy?
Pierwszego gola sprezentowaliśmy rywalom, był efektem złej komunikacji. Drugi był konsekwencją źle wyprowadzonej kontry. Poza tym aż tak wielu błędów nie zrobiliśmy, tyle że te popełnione były takimi "wielbłądami". Przegraliśmy głównie dlatego, że zabrakło nam agresji od pierwszych minut, za mało było w nas emocji. Przeżyłem spory zawód.

Zawiedli też skrzydłowi, czyli wizytówka Kolportera w poprzednich sezonach.
Rzeczywiście, nie wypadli najlepiej. Będziemy szukać powodów.

Będą zmiany w składzie na następny mecz z Lechem?

Na pewno, ale nie powiem teraz na jakich pozycjach.

Dyrektor sportowy, wiceprezes Paweł Janas, ma pewnie podobne odczucia co pan, też czuje zawód. Konsultował pan z nim skład?

Prowadziliśmy tylko luźne rozmowy. Ja wybieram piłkarzy na mecz. Ale informuje pan Pawła Janasa o swoich wyborach? Informuję zawodników, a nie prezesa Janasa.

















Reklama