Gheorghe Hagi wielkim piłkarzem był. Ale jako trener radzi sobie dużo gorzej niż na murawie. Z reprezentacją Rumunii nie zdołał awansować do mundialu w Korei Południowej. Przegrał baraże z przeciętną Słowenią. Z bogatym Galatasaray’em Stambuł nie był w stanie wygrać ligi. Zajął dopiero trzecie miejsce. W międzyczasie wyrzucono go z mało znanego klubu, Bursasporu.

Reklama

"Rzadko który wybitny futbolista bywa wybitnym trenerem" - twierdzi z przekonaniem Franz Beckenbauer. Te słowa sprawdzają się w przypadku Hagiego. Podopieczni Czesława Michniewicza mogą też liczyć na pomyłkę któregoś z zawodników, na przykład Banela Nicolity. To on był autorem jednej z najbardziej kompromitujących wpadek w piętnastoletniej historii Ligi Mistrzów. W wyjazdowym meczu z Realem Madryt w niegroźnej sytuacji podał piłkę do bramkarza. Zanim to uczynił, nie raczył jednak podnieść głowy i spojrzeć w stronę pola karnego. Nie zauważył więc, że golkiper Cornel Cernea leży akurat przed bramką i zwija się z bólu. Piłka spokojnie wturlała się do bramki.

Innym ciekawym piłkarzem Steauy jest Adrian Neaga, przypominający stylem gry Macieja Żurawskiego, za to zachowaniem Diego Maradonę. 28-letniego napastnika kilkakrotnie podejrzewano o branie narkotyków. Za każdym razem sprawa rozchodziła się po kościach dzięki Gigi Becaliemu, szalonemu, ale i bardzo wpływowemu prezesowi klubu - pisze DZIENNIK.

Szef Steauy swój majątek zawdzięcza nie do końca jasnym interesom. Pewnego dnia Becali dokonał wymiany z armią: w zamian za 20 hektarów atrakcyjnego terenu na północy Bukaresztu oddał wojsku 21 ha pola usytuowanego 15 km od stolicy. Następnie sprzedał swoje działki za olbrzymie pieniądze developerom. Media bardzo wnikliwie przyglądały się całej transakcji. Jak to w takich przypadkach bywa, nikomu nie udało się jednak niczego udowodnić. Najnowszy pomysł prezesa to rozdawanie fanom Steauy podczas meczów modlitewników. "Pieśni religijne uspokajają, dzięki nim kibice nie będą mieli ochoty wszczynać burd" - uzasadniał te prezenty.

Reklama

Patrząc na zachowanie Becaliego można mieć nadzieje, że w trakcie meczu straci nad sobą kontrolę, wbiegnie na murawę i narobi klubowi kłopotów. Można też wierzyć, że Neaga lub któryś z jego kolegów wpadną podczas kontroli dopingowej lub popełnią jakiś głupi błąd. Albo że Hagi po raz kolejny źle ustawi prowadzony przez siebie zespół.

A co, jeśli żaden z tych warunków nie zostanie spełniony - zastanawia się DZIENNIK? Wówczas Zagłębie czeka szalenie trudna przeprawa. Wszak Steaua to mocny klub, z kilkoma prawdziwymi gwiazdami. Kapitan Mirel Radoi rozgrywał wspaniale już w sezonie 2005/06. To głównie dzięki niemu zespół z Bukaresztu awansował do półfinału Pucharu UEFA. Innymi liderami drużyny są stoper Dorin Goian i napastnik Nicolae Dica (w zeszłym sezonie strzelił w ekstraklasie i Lidze Mistrzów 14 goli). Ten pierwszy, który straszy rywali posturą (196cm wzrostu), gra kapitalnie w powietrzu. Ostatnio chciała go Borussia Dortmund. Niemcy proponowali 5 mln euro. Becali powiedział nie. Nie pierwszy raz zresztą.

Rok temu odmówił sprzedaży Radoiego. Uczynił to, choć Anglicy z Portsmouth dawali 11 mln dolarów! "Buduję wielki klub, nie będę więc pozbywał się swoich koni pociągowych" - uzasadnia Becali, który latem wydał na zakupy 7,4 mln euro (budżet klubu wynosi 30 mln). Poza naszym Pawłem Golańskim sprowadził m.in. Robinsona Zapatę, bramkarza reprezentacji Kolumbii. Tym samym bardzo wzmocnił jedyną pozycję, z którą Steaua miała ostatnio sporo problemów.