"Prezes Kolator, który nadzoruje pracę kolegium sędziów zdecydował o dopuszczeniu Ryżka do egzaminów sędziowskich, a co za tym idzie przywrócił go do łask. Po egzaminach które zdał może znowu prowadzić mecze. Znalazł się w gronie arbitrów wyznaczonych do sędziowania spotkań w ekstraklasie" - zdradza informator "Faktu".

Reklama

Sędzia pierwszoligowy miał brać pieniądze od Jerzego M. - byłego prezesa Arki Gdynia. Zdaniem śledczych miał otrzymać pięć tysięcy złotych w zamian za ustawienie spotkania drużyny z Trójmiasta z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski oraz taką samą kwotę za spotkanie Arki z Cracovią.

Po ujawnieniu tych informacji Marek Ryżek został zawieszony. Razem z nim przestał sędziować Piotr S. ze Szczecina, który kilka miesięcy później trafił za kratki. Ryżek we Wrocławiu w prokuraturze jeszcze nie był. Wezwany został za to przed Wydział Dyscypliny, gdzie twierdził, że żadnych pieniędzy nie dostał. To samo mówią prawie wszyscy podejrzani w sprawie korupcji w polskiej piłce, do czasu kiedy zostaną przywiezieni w kajdankach do Wrocławia.

Prokuratura nie postawiła Ryżkowi zarzutów, ponieważ do winy nie przyznawał się były prezes Arki, którego nie złamał nawet pobyt w areszcie. Dopiero ostatnie tygodnie ułatwiły śledczym zebranie materiałów dotyczące tych dwóch meczów. Policjanci zwalczający korupcję w polskim futbolu zatrzymali bowiem obserwatora Stefana B. z Olsztyna, który oceniał pracę Ryżka w meczu z KSZO Ostrowiec.

Reklama

Kilka dni wcześniej w kajdankach prokuraturę odwiedził Józef D., który dostał zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w zamian za pomoc m.in Arce. Ten obserwator z Mielca wystawił dobrą notę Ryżkowi za mecz gdyńskiego zespołu z Cracovią.

Marek Ryżek to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Ryszarda F. - pseudonim Fryzjer, który od ponad roku siedzi we wrocławskim areszcie. Kiedy człowiek uznawany za szefa piłkarskiej mafii w Polsce wracał z imprez do domu w Zielonej Górze to woził go samochodem właśnie Ryżek, który jest jego sąsiadem. To właśnie wtedy dostał w środowisku pseudonim - "szofer Fryzjera".

"Informowaliśmy szefów związku o tym, że w przypadku dwóch spotkań w zarzutach Arki pojawia się nazwisko tego sędziego. Podobnie ma się sprawa w przypadku innych arbitrów, których nazwiska pojawiają się w śledztwie, a nie mają jeszcze zarzutów. To jest niepokojące, że oni jeszcze prowadzą spotkania ligowe" - twierdzi Michał Tomczak, przewodniczący Wydziału Dyscypliny PZPN.