"W Bukareszcie gra się trudno, kibice zrobią nam tam piekło, dlatego sprawę musimy załatwić tutaj wśród naszych wspaniałych fanów" - zapewnia "Fakt" pomocnik Zagłębia. Także środkowy pomocnik mistrzów Polski Maciej Iwański nie boi się rywali. "Jeszcze nie pokazałem, na co mnie stać. Najlepsze mecze dopiero przed nami. W meczu z Rumunami damy z siebie wszystko" - zapowiada "Iwan".

Reklama

Obaj reprezentanci Polski mają o co grać. Jeśli dobrze wystąpią w eliminacjach Ligi Mistrzów, ich wartość wzrośnie nawet kilkakrotnie i Zagłębie będzie miało dwóch piłkarzy wartych w sumie nawet ponad 4 miliony euro.

Mobilizacja w Lubinie jest nieprawdopodobna. "Wszyscy mi opowiadają o jakimś piłkarzu, który może grać w pomocy lub w ataku na mojej stronie boiska. Zamęczę go. Nie będzie miał przy mnie łatwego życia" - zapowiada "Faktowi" Tiago Gomes, lewy obrońca lubinian.

Od dwóch tygodni na ścianach szatni mistrzów Polski wiszą zdjęcia z opisami zawodników rumuńskiego zespołu. Trener Czesław Michniewicz wyszedł z założenia, że aby pokonać wroga, trzeba go najpierw dobrze poznać. "Ja i bez tego wiem, jak strzelają napastnicy Steauy. Celnie. Ale wszystko wybronię. Zagramy <na zero> w tyłach i skończy się 2:0" - przepowiada bramkarz mistrzów Polski Michal Vaclavik.

Reklama

Największą nadzieją na gole dla Zagłębia jest Andre Nunes. Brazylijczyk dopinguje się, zajadając w horrendalnych ilościach&hellip; drobiowe kotlety. Na razie skutkuje. W pierwszych dwóch występach w barwach Zagłębia zaliczył gola i asystę. "Wielki chłop, silny jak tur. Już na obozie w Austrii nas zachwycił. Wcale się nie dziwię, że Steaua chciała go od nas odkupić. Potrafi wziąć na plecy nawet i trzech obrońców. To będzie postrach Rumunów" - przewiduje drugi trener Zagłębia Rafał Ulatowski.