Smuda zna się na awansach do Ligi Mistrzów. Jest ostatnim polskim trenem, który prowadził polski zespół w tych elitarnych rozgrywkach. Jego Widzew Łódź pokonał w eliminacjach Broendby Kopenhaga. "Ze Steauą grałem już w fazie grupowej jako trener Widzewa. To był bardzo solidny, silny fizycznie zespół, w którym roiło się od reprezentantów kraju. Pamiętam szczególnie Mariusa Lacatusa, to był świetny zawodnik. Ale pokazaliśmy, że Rumunów można ograć. W Bukareszcie pechowo przegraliśmy, ale w Łodzi wygraliśmy 2:0, a wygrana mogła być okazalsza" - wspomina "Franc".

Co teraz musi zrobić Zagłębie, żeby powtórzyć ten sukces? "Kluczowa dla losów dwumeczu będzie postawa linii środkowej polskiego zespołu. Powinien zagrać Wojtek Łobodziński, który potrafi pójść indywidualnie, minąć kilku rywali. On może nieźle namieszać na prawym skrzydle. No i nie wolno popełnić żadnego błędu w kryciu: to właśnie nieupilnowanie rywala zadecydowało o jednobramkowej porażce w pierwszym spotkaniu" - tłumaczy Smuda w rozmowie z dziennikiem.pl.

Reklama

Trenerowi Zagłębia Lubin wiedzą służy też Leszek Pisz, który grał z Legią w LM. "W Bukareszcie trzeba zagrać odważnie i ofensywnie. Podjąć ryzyko. Nie można odstawiać nogi. To jest chyba najważniejszy mecz w karierze tych chłopaków. Trochę szkoda, że Zagłębie nie potrafiło w pierwszym meczu zdobyć nawet bramki, także sytuacji strzeleckich nie było za wiele" - mówi dziennikowi.pl.

"Szczerze mówiąc, trochę powątpiewam w szanse polskiego zespołu. Przed Zagłębiem bardzo trudne zadanie, ale nie niemożliwe. Na pewno wyeliminowanie Rumunów byłoby dużego kalibru niespodzianką. A - jak mawiał Kazimierz Górski - dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe" - mówi Leszek Pisz.