Przeciętny angielski kibic myśli o swoim klubie średnio 80 razy dziennie. W tygodniu poświęca średnio aż 15,8 godziny czasu ukochanej drużynie - wchodzi w
to oglądanie spotkań na żywo na stadionie i w telewizji, śledzenie informacji w dotyczących swojej drużyny mediach i w internecie, podróże na mecze, rozmowy z przyjaciółmi o swoich pupilach i inną "aktywność kibicowską".

Reklama

Badania na reprezentatywnej grupie 2013 kibiców przeprowadziła angielska firma Virgin Money, zajmująca się między innymi monitorowaniem rynku. "Niektórzy kibice mówili nam, że 15 godzin to wcale nie jest dużo. Po dłuższym namyśle i szczegółowych analizach przyznawali się, że poświęcają na ukochany klub 40 godzin tygodniowo. Nieźle. Przecież przeciętny Anglik przeznacza tyle godzin w tygodniu na pracę zawodową" - powiedział John Franklin z Virgin Money.

Największymi zagorzalcami są fani Sheffield United, którzy myślą o swojej drużynie 110 razy dziennie. To znaczy jedzą - i zastanawiają się jak to możliwe, że nie awansowali. Idą do pracy, albo do szkoły - i roztrząsają kwestię słabości menedżera Bryana Robsona do piwa. Zasypiają i wiadomo - choć respondentów pouczono, że marzenia senne się nie liczą.

Na drugim miejscu są kibice Charltonu - 104 razy dziennie. Dopiero na kolejnych pozycjach miłośnicy wielkich potęg: Chelsea, Liverpoolu i Manchesteru, którzy myślą o swoich drużynach średnio niemal 20 minut dziennie. Strata czasu? Być może. Badani twierdzą, że to "forma zadośćuczynienia za fakt nieobecności na stadionie".

Reklama

Fani Manchesteru United może i myślą niewiele, ale za to są najbardziej aktywnymi kibicami. Ofiarowują swojemu klubowi aż 20 godzin w tygodniu. Jak zauważa Franklin, poświęcenie fanów jest coraz większe, bo bycie miłośnikiem futbolu jest coraz bardziej kosztowne. Specjaliści z Virgin Money wyliczyli, że w dniu meczu przeciętny kibic musi wydać około 91,87 funta, podczas gdy rok temu musiał wysupłać tylko 78 funtów.

"Wbrew pozorom, to istotna kwestia. Nie zajmujemy się pierdołami, to poważne badania" - twierdzi Franklin. "Dzięki nim możemy poznać siłę nabywczą kibiców, sprawić, aby i kluby więcej zarabiały i fani byli szczęśliwsi" - dodaje. Co na to nasza Ekstraklasa SA? "Zostaliśmy powołani, aby kluby zarabiały więcej pieniędzy. Nie prowadzimy tego typu badań, choć taka wiedza byłaby przydatna. Niech zajmą się nią kluby. My badamy jaki stan infrastruktury w naszej ligowej piłce" - przyznaje dyrektor Ekstraklasy Bogdan Basałaj.