25-letni pomocnik miejsce w pierwszym składzie Boavisty ma niejako z urzędu. Tym bardziej że Boavista sprzed roku, a Boavista obecnie to dwie zupełnie inne drużyny. "Teraz jesteśmy słabsi, przed sezonem wymieniono pół drużyny i nie sądzę, abym miał większe problemy ze zmieszczeniem się w pierwszym składzie"- mówi Grzelak. "Grałem w niedzielę w Pucharze Ligi cały mecz, w sparingach też. Poza tym dla naszego trenera Jaimego Pacheco nie jestem nowym graczem. Zna mnie od roku i nieźle się dogadujemy. On zdaje sobie sprawę, jak dużo mogę wnieść do tej drużyny" - dodał piłkarz.

Reklama

Przed początkiem minionego sezonu mówiło się, że Boavistę stać na zajęcie miejsca gwarantującego grę w Pucharze UEFA. Teraz o europejskich pucharach Grzelak nie ma co marzy. "Nawet w sparingach z drugoligowcami graliśmy kiepsko, więc co będzie teraz, w lidze?" - martwi się Grzelak. "Prawdziwe puchary to ma Przemek Kaźmierczak, no i Paweł Kieszek w Bradze. Jego klub od lat ściga Porto, Sporting Lizbonę i Benfikę. To taka trzecia, czwarta siła w lidze. Paweł wykonał znakomity ruch, przenosząc się do Bragi. Drużyna perspektywiczna, miasto imponujące…" - przyznał Grzelak.

"Czy ja wiem, czy takie imponujące. Mieszkałem w Warszawie i w Atenach. Jak dla mnie to Braga jest za mała" - odpowiada Kieszek. "Mnóstwo tu brazylijskich restauracji. Na brak klientów nie narzekają, bo w Sportingu gra dziesięciu Brazylijczyków. Na bramce o dziwo ani jednego. Ja będę rywalizować z Portugalczykiem Paulo Santosem, który jednocześnie ma mnie przysposabiać do gry w tutejszej lidze. Jak przyszedłem, to mówiło się, że może za rok zacznę tu grać w pierwszym składzie, ale gdy patrzę na swoich rywali, to myślę sobie, że rok to za długo" - wyjaśnił polski bramkarz.

Kieszek sobotni mecz z Porto obejrzy z trybun, bo nadal leczy kontuzję. "I tak nie mogę się doczekać, aby zobaczyć Przemka wśród <Smoków>" - mówi 23-letni bramkarz. "Rozmawiałem z nim niedawno. Był zachwycony. No, ale co miał mówić? Że w wielkim FC Porto ma źle? Zazdroszczę mu, ale pocieszam się, że z Bragi do Porto czy Benfiki prosta droga" - powiedział Kieszek.

Reklama

Kaźmierczak - gwiazdor Boavisty z zeszłego sezonu, ceniony przez trenera Jesualdo Ferreirę - musi bardzo się namęczyć, aby wywalczyć miejsce w pierwszej jedenastce Porto. W meczu o Superpuchar Portugalii ze Sportingiem (0:1) wszedł dopiero w 73 minucie za Marka Cecha. "Proszę się nie martwić, Kaz da sobie radę" - mówi nam rzecznik prasowy Porto Valentin Acacio. "Wprawdzie 1,3 mln euro wydane na pomocnika to dla nas grosze, ale to wcale nie znaczy, że lekceważymy Polaka. My żadnego Polaka nie lekceważymy. Bo dla nas Polacy to Woźniak, Młynarczyk, Mielcarski, a teraz Kaz. Trener Ferreira bardzo go lubi i po meczu ze Sportingiem żałował, że nie wpuścił go wcześniej. Kaz prędzej czy później zagra od początku. I prędzej czy później zachwyci" - dodaje rzecznik.