O ile Dudek, obserwując z ławki rezerwowych mecze Liverpoolu musiał się autentycznie nudzić, o tyle oglądając swoich kolegów z tej samej perspektywy, rozrywkę ma przednią. Już w pierwszej minucie prowadzenie objęli goście (Iker Casillas był bez szans). Po kwadransie strzałem głową wyrównał Raul, a pod koniec meczu zwycięską bramkę, trochę szczęśliwie, zdobył Wesley Sneijder. Wcześniej popisywali się i Casillas, i jego vis a vis z Atletico Leo Franco.

Reklama

Dudek, gdy przychodził do Realu, mówił, że "rywalizacja z Casillasem będzie ciekawa" i że wcale nie jest powiedziane, że Hiszpan będzie miał w tym sezonie niepodważalną pozycję w Realu. Owszem, generalnie wszystko może się zdarzyć, ale nie to, że Dudek stanie w bramce kosztem Casillasa. Pierwszy bramkarz Realu obronił cztery bardzo groźne strzały, nie dał się w dwóch sytuacjach sam na sam. Popełnił tylko jeden błąd, gdy wypuścił z rąk piłkę po uderzeniu Forlana, ale szybko go naprawił. Klasa światowa - pisze DZIENNIK.

"Casillas zawsze pojawia się wtedy, gdy naprawdę jest potrzebny. W sobotnich derbach grali dwaj najlepsi bramkarze w lidze. Iker jest bezsprzecznie na czele tej dwójki" - napisał felietonista dziennika "AS". Tak, tak. Casillas w Madrycie jest wielbiony, Dudek co najwyżej ceniony. Gdy Hiszpan doznał kontuzji i okazało się, że w sobotnim meczu może nie zagrać, lekarze Realu robili wszystko, aby postawić go na nogi. Tak na wszelki wypadek. Na wypadek gdyby miał zagrać Dudek…

"Tak naprawdę to dobrze, że straciliśmy bramkę tak wcześnie, bo to zmusiło nas, aby zagrać na najwyższych obrotach" - powiedział uśmiechnięty Casillas. "A jak już się rozpędzimy, to nic nie jest w stanie nas zatrzymać" - dodał. Dziennikarze byli bardziej zestresowani niż my. Przecież mogliśmy strzelić jeszcze z jednego gola. "A my mogliśmy strzelić jeszcze ze trzy. Jestem lekko podłamany, nie ma w tym wyniku śladu sprawiedliwości" - odpowiedział trener Atletico Javier Aguirre. "Jeśli będziemy tak grać w następnych meczach, skończymy sezon w absolutnej czołówce. Na razie kończymy ten dzień w smutnej szatni. Kurczę, przecież nawet w 92. minucie stworzyliśmy sobie sytuację sam na sam! Real to jednak Real. To ma coś wspólnego z magią. Nie wiem co by było, gdyby ci sami piłkarze grali pod szyldem innego klubu" - powiedział.

Reklama

Jedno jest pewne - "Królewscy" Bernda Schustera mają niewiele wspólnego z "Królewskimi" Capello. "To nielogiczne. W każdym meczu w ostatnich dziesięciu miesiącach Real grał gorzej niż rywale. A zdobył mistrzostwo!" - ironizował katalońskie "El Mundo Deportivo". Teraz "Królewscy" grają nie tylko skutecznie, ale i widowiskowo, zgodnie z tradycją. Nawet ich koszulki są jakoś dziwnie podobne do tych sprzed dziewięciu lat, z finału Pucharu Europy.

Wszystko idzie w dobrym kierunku. Raul - według Schustera - znów jest odpowiedzialny i jeszcze kilkanaście razy pocałuje swój pierścień. Guti jest w stanie zastąpić Zidane’a, Robinho - Ronaldo, a Sneijder - Figo. Nawet Fabio Cannavaro nie popełnia już błędów. "Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na transfery i dzięki temu gramy naprawdę bardzo dobrze" - powiedział Schuster. "Podszedł do mnie jednak prezes i zapytał się: <Bernardine, dlaczego nie jesteś zadowolony?>. Odpowiedziałem, że tak naprawdę to nie wiem. Może dlatego, że jestem Niemcem" - dodał.