Mimo kilku okazji wynik meczu nie uległ już zmianie, a "Kwieku" musiał Czykierowi odpalić pół tysiąca. "Panowie, jeden punkt na wyjeździe to już jest coś" - pocieszał po meczu kolegów Tomasz Hajto. "Na dobrą sprawę powinniśmy wygrać, szkoda tych kilku niewykorzystanych okazji bramkowych..." - narzekał pomocnik Górnika Jerzy Brzęczek.

Reklama

"Co oni gadają?! Przecież to my byliśmy bliżsi zwycięstwa" - denerwował się Kwiek. "Gdybyśmy mieli w zespole dwóch takich graczy jak <Kwieku>, to pewnie byśmy z zabrzanami wygrali" - przyznał dla "Faktu" trochę zasmucony remisem Jacek Chańko, piłkarz i zarazem dyrektor sportowy Jagiellonii. I jedni, i drudzy mieli rację, twierdząc, że to właśnie ich drużyna mogła wygrać. W tym meczu spięć podbramkowych nie brakowało, zawiodła zawodników obu zespołów jedynie skuteczność.

Brzęczek schodził z boiska zadowolony, bo... 3:0 wygrała Borussia Dortmund, gdzie gra jego siostrzeniec Jakub Błaszczykowski. "Dobrze, że im karta się odwróciła, bo strasznie oberwali w pierwszych dwóch meczach. Ale ja bardziej przejmuję się wynikami Górnika. Teraz gramy trzy mecze u siebie. Pora podciągnąć się w tabeli" - mówił były reprezentant Polski, który przed sezonem miał ofertę z Jagiellonii, ale wybrał bliższy sercu klub z Zabrza.