Przed dwoma tygodniami Lech po remisie z Juventusem Turyn (1:1) zagwarantował sobie udział w 1/16 finału Ligi Europejskiej. Sprawą otwartą pozostaje, które miejsce zajmie w grupie A. Jeśli poznaniacy wygrają, a Juventus pokona Manchester City, wówczas uplasują się na pierwszej pozycji. A to oznaczałoby, że podczas piątkowego losowania lechici znaleźliby się w gronie rozstawionych zespołów.

Reklama

Lech mógłby wygrać grupę także w przypadku remisu w Turynie, ale wówczas musiałby pokonać mistrza Austrii różnicą co najmniej trzech goli.

Zwycięstwo w Salzburgu oznaczałoby dla mistrza Polski dodatkowe punkty do rankingu UEFA oraz 140 tysięcy euro premii (za remis UEFA płaci 70 tys.).

Szkoleniowiec Kolejorza Jose Maria Bakero zapewnia, że jego podopiecznym nie zabraknie motywacji w ostatnim w tym roku meczu. "Jedziemy tam, by wygrać mecz. O motywację się nie boję, bardziej o to, że nie mieliśmy ostatnio zbyt wiele okazji trenować na normalnym boisku" - przyznał.

Reklama

Lechici w ostatnich dniach jeździli do Wronek, by trenować na zielonym boisku, a także ćwiczyli w hali. Austria też przeżywa atak zimy. Z tego powodu poznańscy piłkarze zamiast na Red Bull Arena, trenowali przed meczem w ośrodku treningowym Taxam. W czwartek w Salzburgu ma być osiem stopni mrozu.

"Warunki do gry będą takie same dla obu zespołów. Najważniejsze, żeby jak najlepiej i jak najszybciej się do nich zaadaptować" - podkreślił Bakero.

Do dyspozycji trenera są niemal wszyscy zawodnicy. Wrócił po kontuzji Tomasz Bandrowski, natomiast Joel Tshibamba, który trzy tygodnie temu miał wypadek samochodowy, został jednak w Poznaniu. Podobnie jak we wcześniejszych meczach, Lech w składzie będzie miał tylko jednego napastnika - Artjoma Rudnevsa.