Czerwone Diabły zdobyły pierwszy punkt w ligowym starciu z Liverpoolem na wyjeździe od... czterech lat. Po raz ostatni triumfowały na Anfield Road 16 grudnia 2007 roku, zwyciężając 1:0 po bramce Argentyńczyka Carlosa Teveza.

Trener ekipy z Manchesteru Alex Ferguson zdecydował się posadzić na ławce gwiazdę zespołu i jej najlepszego strzelca Wayne'a Rooneya, który przechodzi obecnie trudny okres. W czwartek UEFA zawiesiła go na trzy mecze o punkty, co oznacza, że nie zagra w fazie grupowej przyszłorocznych mistrzostw Europy rozgrywanych w Polsce i na Ukrainie. Ponadto jego ojciec i wujek są podejrzani o udział w aferze korupcyjnej. Od pierwszej minuty zabrakło również Portugalczyka Naniego oraz Meksykanina Javiera Hernandeza. Wszyscy trzej pojawili się jednak na murawie w drugiej połowie spotkania.

Reklama

W zespole gospodarzy, po raz pierwszy w tym sezonie, w podstawowym składzie zagrał wracający po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją pachwiny kapitan Steven Gerrard.

Pierwsza połowa meczu nie była porywająca, a oba zespoły przeprowadziły tylko po jednej groźnej akcji. W 16. minucie na strzał z dystansu zdecydował się angielski obrońca Czerwonych Diabłów Phil Jones, piłka jednak minęła słupek bramki strzeżonej przez Hiszpana Pepe Reinę. Kilkanaście minut później w doskonałej sytuacji do strzelenia bramki znalazł się napastnik gospodarzy Luis Suarez. Uderzenie Urugwajczyka obronił jednak David de Gea.

Reklama

W drugiej połowie zespoły stworzyły dużo lepsze widowisko, co zaowocowało również bramkami. W 68. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze po golu z rzutu wolnego Gerrarda. Kapitan The Reds popisał się precyzyjnym uderzeniem wykorzystując lukę w murze, która powstała po odskoczeniu z niego walijskiego pomocnika Ryan Giggsa.

Remis uratował gościom w 81. minucie, niedługo po wejściu na boisko, Javier Hernandez. Reprezentant Meksyku zdobył bramkę głową, po asyście Anglika Danny'ego Welbecka.

Gospodarze stworzyli jeszcze kilka dogodnych sytuacji do zdobycia gola, jednak nie potrafili ich wykorzystać. W 84. minucie uderzenie Holendra Dirka Kuyta obronił de Gea, a kilka minut później minimalnie niecelnie strzelił głową Jordan Henderson.

Reklama

Stratę punktów aktualnych mistrzów Anglii wykorzystał ich lokalny rywal - Manchester City, który pokonał u siebie 4:1 Aston Villa i wskoczył na pozycję lidera.

W starciu z ekipą z Birmingham w zespole trenera Roberto Manciniego zabrakło dwóch Argentyńczyków - zawieszonego przez klub Carlosa Teveza i kontuzjowanego najlepszego strzelca (8 bramek) Sergio Aguero oraz Bośniaka Edina Dżeko, który zasiadł na ławce rezerwowych. Pod ich nieobecność gole zdobywali Włoch Mario Balotelli, Anglicy Adam Johnson i James Milner oraz Holender Vincent Kompany.

City stracili w sobotę pierwszą w tym sezonie bramkę na własnym boisku. Jej strzelcem był obrońca Stephen Warnock.

Trzecie miejsce w tabeli utrzymała Chelsea Londyn, która w sobotę przed własną publicznością pokonała Everton 3:1. Zwycięstwo stołecznej ekipie zapewnili kapitan John Terry, Daniel Sturridge oraz Brazylijczyk Ramires. Honorowe trafienie dla gości zaliczył na kilka minut przed końcem spotkania 19-letni Grek Apostolos Vellios.