Zawodnik FC Koeln ma w domu koszulkę polskiej reprezentacji z pierwszego meczu jaki w niej zagrał, kilka innych rozdał rodzinie, ale ma ogromne braki dotyczące najnowszej historii. Na pytanie, czy wie co dla Polaków oznacza dzień 11 listopada, w którym reprezentacja zagra z Włochami, szczerze odpowiedział: "Nie wiem. Gdy grają hymn to zawsze jest superowe uczucie. Chcę sobie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie i stać na boisku, gdy grają hymn. U mnie w domu wisi pierwsza koszulka reprezentacji, kilka innych dałem rodzinie, ale teraz już się wymieniam. We Wrocławiu zagram pierwszy raz. Ale bardzo podobał mi się stadion w Gdańsku i mam nadzieję, że ten wrocławski też mi się spodoba" - mówił pomocnik reprezentacji.

Reklama

Matuszczyk jest zadowolony, bo wyleczył już bolący ząb, przez co nie zagrał z Białorusią i powrócił także do składu drużyny z Kolonii. "We wszystkich ostatnich meczach zagrałem ale nie od początku. Jednak cieszę się i z tego, lecz teraz chcę walczyć o podstawową jedenastkę" - przekonuje piłkarz.

Adam we Włoszech nigdy nie był, ale podoba mu się tamtejszy futbol i bardzo chciałby trafić do Serie A, najlepiej do Interu Mediolan. No i pomieszkać w Italii, bo tam jest znacznie cieplej niż w Niemczech. "Włochy mają bardzo dobrą drużynę ale już z Niemcami pokazaliśmy, że też potrafimy grać i myślę, że teraz również nie będzie źle. Każdy wie, że Włosi grają bardzo dobrze w defensywie, więc w tym względzie można się czegoś od nich nauczyć. Ale to nie tylko dobra defensywa. Także w ataku mają super zawodników. Wiem, że oni często na boisku aktorzą, lubią sobie poleżeć „na podłodze”. Ale mnie to nie przeszkadza. Oni po prostu mają taką mentalność" - kończy Matuszczyk.

>>>Czytaj także: Widzew skubie swoich piłkarzy