"Głośno protestuję i wzywam do jak najszybszego wycofania tych niefortunnych strojów reprezentacji. Godło narodowe musi wrócić na koszulki reprezentantów Polski, ponieważ wiążą się z nim takie wartości jak honor, etyka i historia. Głęboko wierzę, że obecni polscy reprezentanci wraz z trenerem usłyszą głos kibiców i wraz z nimi zaprotestują przeciwko prowadzonym działaniom" - napisał Gmoch.

Reklama

"To jest sprawa, którą powinien zainteresować się Prezydent Rzeczpospolitej Bronisław Komorowski oraz najwyższe władze państwowe stojące na straży naszych wartości narodowych. Godło Polski jest naszym dobrem wspólnym i w jego obronie musimy wszyscy wspólnie występować" - podkreślił.

Prezydent Komorowski w piątek w radiowej Jedynce oświadczył: "Ja osobiście nie do końca rozumiem, dlaczego miałby zniknąć orzełek jako symbol. Symbol wspólnoty. Tego nie rozumiem. Może są jakieś szczególne powody, może ktoś próbuje stworzyć nowy symbol jedności Polaków i wspólnoty w obszarze przynajmniej sportu, dobrze by było, gdyby to ktoś powiedział, że to ma być nowy symbol".

"Ale symbole są potrzebne, zanim się symbol znany, lubiany, ceniony, kochany wyśle na emeryturę, to należy się jednak dziesięć razy zastanowić. Ja nie rozumiem i oczekuję, że ktoś to jakoś rozsądnie wytłumaczy. Wydaje mi się, że nikt nic lepszego, bardziej jednoczącego Polaków, niż orzeł polski w koronie, biały orzeł, nie wymyślił i nie wymyśli" - podkreślił prezydent.

Reklama

W opinii Gmocha, Polski Związek Piłki Nożnej, godząc się na nowe stroje, na których zamiast orzełka jest logo PZPN, przekroczył pewną granicę.

"Na sporcie można zarabiać, ale trzeba to robić w mądry i przemyślany sposób. Należy przy tym mieć szacunek do siebie, swojego kraju i obywateli. Wiem, że kapitalizm i gospodarkę wolnorynkową cechuje to, że dziś można sprzedać dosłownie wszystko. Są jednak pewne granice, które obecne władze PZPN właśnie przekroczyły. Nie można sprzedawać czegoś, co nie jest własnością PZPN. Orzełek, godło narodowe, to dobro wspólne i nie powinno stanowić przedmiotu handlu, który odbywa się poprzez eliminowanie symbolu narodowego z koszulek i robienie tym samym ukłonu w stronę coraz większej ilości menedżerów, gromadzących się wokół PZPN, dbających jedynie o własne interesy" - oświadczył.

Gmoch podkreślił, że jako piłkarz, a potem trener reprezentacji czy jako polski trener za granicą zawsze chlubił się tym, że mógł nosić orzełka na piersiach, a ten symbol dodawał wiary w siebie, odwagi i motywacji. "Nawet za czasów PRL-u władza nie ingerowała w symbole narodowe na strojach reprezentantów Polski" - zwrócił uwagę.

Reklama

We wtorek we Wrocławiu pokazane zostały wzory strojów, w których kadra Polski wystąpi na turnieju Euro 2012. Na koszulkach znalazło się logo PZPN, napis Polska, logo producenta firmy Nike, a na ramieniu okrągła naszywka z logo Euro 2012. Zabrakło jednak tradycyjnej naszywki z orzełkiem.

Jeszcze tego samego dnia podczas wieczornego treningu kadry we Wrocławiu zaprotestowali kibice. Na ogrodzeniach stadionu przy ul. Oporowskiej pojawiły się transparenty z napisami "Piłka nożna dla kibiców" oraz "Tradycja zobowiązuje, nowym strojom nikt nie kibicuje".

Ostry protest wystosował Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców (OZSK). Fani nie kryją oburzenia decyzjami PZPN na forach internetowych.

Jednak, według PZPN, nowe stroje będą obowiązywać przez dwa lata. "Skomplikowany proces projektowania tych strojów trwał 18 miesięcy, więc będą one obowiązywały tak jak zakładano, czyli przez dwa lata. Dopiero po tym okresie może dojść do zmiany reprezentacyjnych kostiumów, ale w tym momencie trudno na ten temat się wypowiadać" - powiedziała rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska.

Po raz pierwszy drużyna trenera Franciszka Smudy w kontrowersyjnych koszulkach wystąpi w piątek, w dniu Narodowego Święta Niepodległości, w meczu towarzyskim z Włochami we Wrocławiu.