Obchodząc ustawę hazardową i organizując sparingi reprezentacji poza granicami Polski, PZPN potrafi zapewnić sobie solidny zastrzyk gotówki - pisze "Fakt"

Reklama

Po wprowadzeniu w życie ustawy hazardowej polskie prawo surowo zabrania reklamowania firm bukmacherskich na piłkarskich stadionach. Bezduszny przepis, który na polskich klubach wymusił zerwanie umów sponsorskich, powodując dziesiątki milionów złotych strat, nie zmartwił jednak działaczy piłkarskiej centrali. Kpiąc z polskiego prawa potrafią oni tak zorganizować mecze reprezentacji Polski, aby do związkowej kasy wpływały pieniądze od bukmacherów. Jak wynika z informacji, do których dotarł portal weszlo.com, razem z umowami sponsorskimi, prawami telewizyjnymi i reklamowymi oraz umowie z Ekstraklasą SA, zakłady bukmacherskie dają PZPN prawie 27 milionów złotych zysku. Fani biało-czerwonych nie powinni się zatem dziwić, że nasza drużyna narodowa nie rozgrywała ostatnio niektórych spotkań na nowoczesnych stadionach w Polsce. Wywożeni do Niemiec czy Turcji kadrowicze grają za granicą nie tylko o prestiż, ale także zyski dla PZPN.

Takie działania nie tylko denerwują polskich kibiców, ale są także solą w oku dla prezesów wielu ligowych klubów. Gdyby nie obowiązujące w Polsce bezlitosne przepisy, również czołowe drużyny ekstraklasy mogłyby liczyć na dodatkowe profity. Skazani na rozgrywanie meczów w kraju działacze Legii, Wisły czy Polonii Warszawa muszą jednak obejść się smakiem, w przeciwieństwie do obrotnych szefów PZPN.

>>>Czytaj także: Siatkarze, jak gwiazdy NBA