Kulikowski z własnych pieniędzy zorganizował prowokację, na którą - jego zdaniem - dali się złapać i Lato, i Zdzisław Kręcina. W rozmowach z szefami PZPN Kulikowski twierdził, że pieniądze, które im przekazuje, pochodzą od człowieka, od którego związek kupił ziemię pod nową siedzibę - informuje "Super Express".

Reklama

>>>Pogrążył Kręcinę, pogrąży też Latę? Sensacyjne nagrania

Istotnie, Grzegorz Kulikowski zostawił u mnie w gabinecie kopertę. Nigdy jej nie otworzyłem, a Grzegorz Kulikowski nie wyjaśnił nigdy tej sytuacji. Koperta została protokolarnie przekazana do sejfu PZPN. Sprawa była konsultowana z prawnikami, a następnie, po ich rekomendacji, w prokuraturze złożyłem kopertę oraz zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa korupcji bądź spowodowania przeciwko mojej osobie postępowania karnego. Do dzisiaj nie zostałem poproszony o złożenie w tej sprawie wyjaśnień. Podejrzewam, że działanie Grzegorza Kulikowskiego było prowokacją mającą na celu szantażowanie mnie, gdybym przyjął korzyść majątkową - pisze w swoim oświadczeniu szef polskiego futbolu.

>>>Korupcja w PZPN? Prokuratura wszczyna śledztwo

Co na to Kulikowski? To kabaretowe tłumaczenie. Po pierwsze, nie dawałem mu łapówki w kopercie, to były pliki banknotów, w niczym nie schowane. Po drugie, Lato mówi, że zawiadomił prokuraturę. Pytanie tylko, dlaczego zrobił to dopiero 25 stycznia? Ja pieniądze dałem mu już w czerwcu. Po trzecie wreszcie, w pewnym momencie Lato próbował mi tę łapówkę zwrócić. W kopercie. I może o tej kopercie mówi... - mówi na łamach "Super Expressu" były przyjaciel Grzegorza Laty.

Reklama