Ostatni zjazd PZPN pokazał, że "beton" w związku nadal trzyma się mocno. Część działaczy nie godzi się na zmiany i reformy proponowane przez nowe władze. Dlatego m.in. nie doszło do uchwalenia nowego statutu.

Reklama

Na sali obrad doszło do spięcia między Romanem Koseckim i Zbigniewem Bońkiem. Temu pierwszemu nie podobał się zapis, że według nowego statusu musiałby wybierać pomiędzy piłka a polityką. "Zibi" zachowanie wiceprezesa PZPN, którego sam namaścił na to stanowisko odebrał jako brak lojalności.

Postawą Romka jestem zawiedziony. Oczywiście może się ze mną nie zgadzać, ale kłócić powinniśmy się za zamkniętymi drzwiami. Natomiast na zewnątrz powinniśmy iść z jednym stanowiskiem. Takie są zasady demokracji. Tak samo było z reformą rozgrywek Ekstraklasy. 16 ludzi w zarządzie jest za, ale Roman jest przeciw. I Roman nie potrafi tego zaakceptować i potem publicznie, w mojej obecności, mówi, że się nie zgadza. On, niestety, ma mentalność polityka. A ja nie chcę, żeby we władzach PZPN ważne sprawy były rozgrywane w taki sposób - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Boniek.