O zwołanie posiedzenia komisji wnioskował jej wiceprzewodniczący Jacek Falfus (PiS), który domagał się wyjaśnienia okoliczności działania Lechii Gdańsk. W kwietniu, po ostatniej kolejce fazy zasadniczej (do 30. kolejki włącznie) rozgrywek o piłkarskie mistrzostwo Polski, klub z Wybrzeża wycofał odwołanie złożone do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, dotyczące odjęcia jednego punktu za nieprawidłowości finansowe. W efekcie Lechia ten punkt straciła, ale i tak dostała się do grupy mistrzowskiej ekstraklasy. Spadło z niej za to Podbeskidzie Bielsko-Biała, a awansował Ruch Chorzów.

Reklama

Panuje przekonanie, że Lechia wycofała odwołanie w porozumieniu z PZPN.

Przed ostatnią kolejką stanowisko Lechii było jednoznaczne, a 24 godziny później, kiedy wszystko było już rozstrzygnięte, klub zdanie zmienił. To wzbudza nasze podejrzenia - niestety, trzeba powiedzieć - korupcyjne - przyznał przewodniczący Komisji Ireneusz Raś (PO).

Jak dodał, w piątek zamierza przesłać ministrowi sportu Witoldowi Bańce opinię, w której zasugeruje potrzebę zbadania wszystkich okoliczności. Ministerstwo nie ma wprawdzie nadzoru nad kwestiami regulaminowymi i dyscyplinarnymi, co Komisja chce w przyszłości zmienić, ale może prowadzić kontrolę działalności związków (art. 16 Ustawy o sporcie z dn. 25 czerwca 2010 r.).

Reklama

Brak merytorycznego stanowiska PZPN i brak przedstawiciela związku na dzisiejszym posiedzeniu powoduje, że ta sprawa jest jeszcze bardziej podejrzana i powinniśmy się nią zająć - podkreślił Raś.

Wtórował mu Falfus, który jest przekonany, że doszło do nieprawidłowości.

Podbeskidzie Bielsko-Biała wywalczyło miejsce dające prawo gry o podium ekstraklasy w sportowej rywalizacji na boisku. Do spadkowego "piekła" strącili ten klub działacze przy zielonym, całkiem brudnym stoliku - ocenił.

Rozgoryczenia całą sytuacją nie kryli przedstawiciele Podbeskidzia.

11 kwietnia (kiedy Lechia wycofała odwołanie) uświadomiliśmy sobie, że obecne przepisy są nieodpowiednie. Nie zmienia się reguł w trakcie gry. Punkty powinny być odejmowane przed rozpoczęciem sezonu, nie w jego trakcie. Rozważamy podjęcie dalszych kroków prawnych - zapowiedział Waldemar Jędrusiński, zastępca prezydenta Bielska-Białej (miasto jest głównym udziałowcem klubu).

To wszystko wpłynęło na zawodników tragicznie. Robiliśmy wszystko, żeby im pomóc - spotkania z psychologami, integracyjne, ale niestety czasu było za mało i Podbeskidzie już się nie podniosło - dodał prezes zdegradowanego już do 1. ligi klubu Tomasz Mikołajko.

Obecny na posiedzeniu wiceprezes spółki Ekstraklasa S.A. Marcin Animucki zapewnił, że organizator rozgrywek zrobił wszystko, co w jego mocy, aby wyjaśnić sytuację jak najszybciej, a także wprowadził konkretne zmiany w regulaminie, aby chaos się już nie powtórzył.

Takie sytuacje nadszarpują nasz wizerunek, o który my musimy dbać. Otrzymując 8 kwietnia odwołanie od Lechii, zwróciliśmy się do Trybunału Arbitrażowego o jak najszybsze jego rozpatrzenie, zależało nam na konkretnej decyzji jeszcze przed rozpoczęciem 31. kolejki. Nie byliśmy stroną tego postępowania na żadnym etapie, jedynie nanosiliśmy zmiany w tabeli. To my staliśmy się liderami zmian w regulaminie - zaznaczył Animucki.

Zgodnie z sugestiami złożonymi przez Ekstraklasę S.A., 27 kwietnia zarząd PZPN przyjął stosowne modyfikacje przepisów. Jedna z nich dotyczy ustalenia konkretnych terminów działania poszczególnych organów zajmujących się licencjami.

Decyzje organu dyscyplinarnego pierwszej instancji, czyli Komisji Licencyjnej, o ewentualnym odjęciu punktów muszą zapaść do 20 grudnia. Jeśli wpłynie odwołanie z klubu, Komisja Odwoławcza musi się do niego ustosunkować do 15 stycznia. Jednocześnie wpisano, że przekazanie uzasadnienia decyzji będzie musiało nastąpić w ciągu 24 godzin - relacjonował Animucki.

Efektem tego rozwiązania ma być zakończenie postępowania przed organami PZPN ok. dwóch miesięcy wcześniej niż dotychczas.

W omawianym przypadku uzasadnienie Komisji Odwoławczej z niewiadomych przyczyn nie trafiło do Lechii przez półtora miesiąca, co zablokowało klubowi drogę do zwrócenia się do wyższej instancji, czyli Trybunału Arbitrażowego.