61-letni Grant - który w przeszłości m.in. prowadził Chelsea w finale Ligi Mistrzów, a obecnie jest szkoleniowcem reprezentacji Ghany - w kwietniu otrzymał decyzję o przyznaniu mu polskiego obywatelstwa, a w poniedziałek odebrał tymczasowy paszport z rąk konsul Renaty Wasilewskiej-Mazur.

Reklama

Proszę przekazać kibicom, że mam nadzieję, że Polska poradzi sobie świetnie na turnieju (mistrzostwach Europy we Francji - PAP) - mówił szczęśliwy szkoleniowiec, który prosił o zakończenie procedury przed turniejem, aby mógł kibicować biało-czerwonym już jako Polak.

To bardzo ważny dzień dla mnie. Mój ojciec Majer urodził się w Polsce, był obywatelem polskim; podobnie dziadek Abraham, pradziadek Herschel i pokolenia wcześniej. Gdyby nie doszło do drugiej wojny światowej, pewnie żyliby w Mławie do dzisiaj. Wraz z odebraniem przeze mnie paszportu, historia zatoczyła dzisiaj koło - powiedział w rozmowie z PAP Grant, którego imię zostało w dokumencie zapisane zgodnie z polską pisownią, Abraham, a nie dotychczas stosowaną transliteracją, Avram.

To, że jestem Polakiem jest dla mnie naturalne. Urodziłem się w Izraelu, moja matka przyjechała tam z Nowego Jorku, a ja, choć byłem blisko obojga rodziców, to opowieści taty i jego rodziny były dla mnie szczególnie ważne. To dobry, ważny dzień - podkreślił.

Reklama

Szkoleniowiec wspominał również swojego ojca, który zmarł w 2009 roku. Był wyjątkowym człowiekiem, bardzo mi go brakuje. Stracił całą rodzinę, własnymi rękami pochował rodziców i rodzeństwo, kiedy zmarli z mrozu i wygłodzenia (na Syberii - PAP), ale nigdy nie widziałem go zgorzkniałego lub domagającego się zemsty - nigdy. Zawsze myślał o przyszłości, był bardzo pozytywną, radosną osobą. Wiele osób może się od niego uczyć: możesz doświadczyć cierpienia, ale potem samemu wybierasz, jakim chcesz być przez resztę życia. On wybrał, że chce być pozytywnie nastawiony do świata, bez żalu - a przecież gdyby go miał, byłoby to zrozumiałe. To dobra, ważna lekcja dla mnie; był wyjątkowym ojcem" - dodał.

Poniedziałkowe wydarzenie kończy kilkuletnie starania Granta o polski paszport w trakcie których wielokrotnie odwiedzał Polskę, aby poznać przeszłość swojej rodziny i zebrać niezbędną dokumentację. Jak podkreślił, jest bardzo wdzięczny mieszkańcom Mławy, a także innych polskich miast, którzy pomogli mu w tym zadaniu.

Reklama

Moje podróże do Polski wynikały przede wszystkim z chęci poznania naszych korzeni, dowiedzenia się jak najwięcej o mojej rodzinie. Znaleźliśmy wiele dokumentów, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem, m.in. akt urodzenia ojca, na którym było napisane, że urodził się w 1927 roku, a nie, jak myślał, w 1928 roku. To był bardzo wzruszający moment, poczułem dotyk historii... - wspominał Grant.

Jak zaznaczył, niezależnie od swoich zobowiązań zawodowych odwiedza Polskę "co najmniej cztery, pięć razy w roku". Pierwszy raz byłem w 1988 roku i od tamtej pory wracałem ponad 100 razy. Konsulowie spytali mnie, czy będę chciał przyjechać wkrótce do Polski na polskim paszporcie czy na izraelskim. Odpowiedziałem, że oczywiście na polskim - chcę zobaczyć, jakie to uczucie - podkreślił.

Grant zapowiedział również, że planuje wybrać się na jeden z meczów reprezentacji Polski podczas trwających Mistrzostw Europy we Francji. Nie mam jeszcze szalika, ale z pewnością będę wspierał Polaków - uśmiechał się.