Argentyna - Chile 0:0, karne 2-4.

Czerwona kartka: Marcelo Diaz (Chile, 29), Marcos Rojo (Argentyna, 43).

Sędzia: Heber Lopes (Brazylia). Widzów: 82 000.

Argentyna: Sergio Romero - Gabriel Mercado, Nicolas Otamendi, Ramiro Funes Mori, Marcos Rojo - Lucas Biglia, Javier Mascherano, Ever Banega (111. Erik Lamela) - Lionel Messi, Gonzalo Higuain (70. Sergio Aguero), Angel Di Maria (57. Matias Kranevitter).

Reklama

Chile: Claudio Bravo - Mauricio Isla, Gary Medel, Gonzalo Jara, Jean Beausejour - Arturo Vidal, Marcelo Diaz, Charles Aranguiz - Jose Fuenzalida (80. Edson Poch), Eduardo Vargas (109. Nicolas Castillo), Alexis Sanchez (103. Francisco Silva).

Spotkanie, będące powtórką finału Copa America sprzed roku (wówczas w Santiago po rzutach karnych triumfowali gospodarze), rozpoczęło się od szybkiego ataku Argentyny - już w 16. sekundzie na bramkę Claudio Bravo uderzył Ever Banega, ale posłał piłkę obok słupka. „Albicelestes” mieli przewagę, lepiej rozgrywali piłkę, a rywale praktycznie nie zagrozili ich bramce.

Reklama

W 22. minucie najlepszą okazję przed przerwą zmarnował Gonzalo Higuain, który nie trafił w bramkę w sytuacji sam na sam. Chwilę wcześniej Bravo obronił celny, ale zbyt lekki strzał Lionela Messiego z rzutu wolnego.

Sytuacja Chilijczyków stała się jeszcze trudniejsza, kiedy sędzia usunął z boiska Marcelo Diaza za drugą żółtą kartkę. Można jednak polemizować, czy za ten drugi faul 29-letniemu pomocnikowi rzeczywiście należało się napomnienie.

„Albicelestes” zupełnie nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej, a później ją stracili. Arbiter Heber Lopes w 43. minucie wyrzucił z boiska obrońcę Marcosa Rojo za faul. Ponownie wydawało się jednak, że Brazylijczyk zastosował zbyt surową karę.

Praca sędziego wywoływała liczne protesty piłkarzy i sztabów obu drużyn. Atmosfera była nerwowa, nie brakowało przepychanek i złośliwych fauli. Lopes pokazał do przerwy sześć żółtych i dwie czerwone kartki.

W drugiej połowie oba zespoły grały znacznie bardziej zachowawczo, skupiły się na defensywie i nie atakowały większą liczbą piłkarzy. Najlepszą sytuację w ekipie Chile miał w 80. minucie najskuteczniejszy piłkarz turnieju Eduardo Vargas (sześć goli), którego strzał obronił Sergio Romero.

Chwilę później rezerwowy Sergio Aguero znalazł się z piłką przed bramką na wysokości linii pola karnego, ale uderzył zdecydowanie zbyt wysoko i Bravo nie musiał interweniować. W końcówce jeszcze po jednej dogodnej okazji miały obie ekipy, ale strzał Alexisa Sancheza został zablokowany przez obrońców Argentyny, a po kontrataku Messi nie trafił w bramkę.

Podobnie jak przed rokiem, po 90 minutach było 0:0 i sędzia zarządził dogrywkę (zgodnie z regulaminem Copa America, może się ona odbyć tylko w finale, w pozostałych spotkaniach od razu rozgrywany jest konkurs rzutów karnych).

Dodatkowy czas nie przyniósł rozstrzygnięcia, choć w dużej mierze jest to zasługa obu bramkarzy. W 100. minucie szczególnie popisał się Bravo, który końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczkę po główce Aguero. Znów triumfatora Copa America musiały wyłonić rzuty karne.

Już w pierwszej próbie Romero obronił strzał Arturo Vidala, ale po chwili Messi posłał piłkę nad bramką i wciąż było 0-0. Później błąd popełnił już tylko zawodnik Argentyny - Lucas Biglia.

To drugi z rzędu i w historii triumf Chile, natomiast "Albicelestes" przegrali trzeci finał ważnego turnieju od 2014 roku, kiedy ulegli Niemcom 0:1 po dogrywce w decydującym meczu mistrzostw świata w Brazylii. Messi, jeden z najlepszych piłkarzy w historii, pozostaje bez trofeum z drużyną narodową.