To druga edycja akcji "Kibic dla rodaka". Pierwsza odbyła się przy okazji wrześniowego meczu w Astanie z Kazachstanem (2:2). Środowisko kibiców reprezentuje Tomasz Bajdi z Sosnowca, który wraz dwoma kolegami zabrał do Astany w sumie 50 kg książek w trzech walizkach. Jedna z nich zaginęła w trakcie lotu i poleciała do... Dubaju.

Reklama

"Zaginiona walizka już się znalazła i została odesłana do Polski. Walizka jest zniszczona, ale na szczęście książki są całe i odeślemy je do Astany. Do Bukaresztu lecę natomiast na pokładzie tanich linii lotniczych i zabieram jedynie bagaż podręczny. Dlatego mogę przetransportować zaledwie kilka książek. Jeżeli jednak inni kibice również tak zrobią, to zbierze się pokaźna ilość lektur" - powiedział Bajdi.

Przed wylotem do Astany skontaktował się z Joanną Wilk-Yaridiz z Olsztyna, prowadzącą akcję „Książka dla rodaka”. Od niej odebrał książki, które zabrał do Astany.

"Środowisko polonijne w Bukareszcie największe zapotrzebowanie zgłosiło na literaturę współczesną - beletrystykę, książki dla dzieci, czy aktualne czasopisma. Jeżeli zgłoszą się do mnie grupy kibiców, wyślę im ustaloną ilość książek przeznaczonych dla Polonii w Bukareszcie. Z tego co wiem część osób, kupuje książki na własną rękę lub planuje zabierać własne lektury" - przyznała Wilk-Yaridiz, z którą można skontaktować się m.in. za pośrednictwem portalu społecznościowego Facebook.

Reklama

Kibice mają się zgłosić z książkami w dniu meczu około południa do "Domu Polskiego" w Bukareszcie. Tam będzie na nich czekał m.in. Bogdan Polipciuc.

"Szacujemy, że dotrze do nas od 150 do 200 książek. Liczymy na literaturę współczesną, ponieważ naszą bibliotekę zasiliły zasoby z zamkniętej ostatnio jedynej polskiej szkoły. Dostaliśmy więc literaturę klasyczną i lektury szkolne. Szkoła działała przy polskiej ambasadzie, ale z powodu małej ilości uczęszczających dzieci została zamknięta. Szkoda, bo działała ponad 20 lat. Na miejscowym uniwersytecie prowadzone są natomiast kursy języka polskiego" - przyznał Polipciuc, który jest wiceprezesem "Domu Polskiego" w Bukareszcie.

Dodał, że w stolicy Rumunii mieszka obecnie około tysiąca Polaków, z czego 300 jest członkami "Domu Polskiego".

Reklama

"W naszej grupie są trzy przewodniczki. Jeśli kibice zgłoszą się do nas, to zorganizujemy im wycieczkę po mieście. Po przekazaniu książek wyruszymy wspólnie zwiedzać Bukareszt, bo mecz jest późnym wieczorem. Mamy do dyspozycji dwupiętrowy autokar bez dachu, ale o tej porze roku jest za zimno, aby z niego skorzystać" - przyznał.

Rodzina Polipciuca od czterech pokoleń mieszka w Rumunii. Jego pradziadek brał udział w Powstaniu Styczniowym.

"Przez 18 lat mieszkałem w jednym pokoju z babcią, która nauczyła mnie języka polskiego, tradycji i historii mojego kraju" - opisał wiceprezes "Domu Polskiego".

Przyznał, że przed meczem w Bukareszcie jego sympatie są podzielone.

"Ciężko będzie mi się zdecydować komu kibicować. Część Polaków na pewno pójdzie na stadion, ale bez samochodu dojazd na obiekt jest dosyć ciężki. Dodatkowo mecz zakończy się późno, ale mam nadzieję, że metro i trolejbusy wyjątkowo o tej porze będą kursowały. Zapowiada się jednak bardzo interesujący mecz, bo Polacy mają teraz bardzo ciekawy zespół, którego liderem jest Robert Lewandowski. Trzeba jednak przyznać, że biało-czerwoni mieli ostatnio sporo szczęścia. Rumuni z kolei są w trudnej sytuacji i nie mają tak dobrych piłkarzy jak Polacy. Niemiecki selekcjoner Christoph Daum stara się stawiać na młodych zawodników" - przyznał Polipciuc.

Czarnogóra z siedmioma punktami jest liderem grupy E. Polskę wyprzedza tylko lepszym bilansem bramek. Rumunia do czołowej dwójki traci dwa punkty, natomiast Duńczycy w trzech spotkaniach zgromadzili zaledwie trzy.

Mecz Rumunia – Polska odbędzie się w Bukareszcie 11 listopada o godzinie 20.45 czasu polskiego.