Fotografia pięcioletniego Murtazy Ahmadiego z afgańskiej prowincji Ghazni, zrobiona przez zagranicznego reportera i przedstawiająca chłopca w piłkarskiej koszulce zrobionej z foliowej torby w białe i niebieskie pasy, barwy drużyny Argentyny z wymalowanym flamastrem numerem 10 i nazwiskiem Messi stała się sensacją internetu.

Reklama

Zdjęcie obejrzał w internecie sam Messi i polecił swoim agentom odnaleźć chłopca i przekazać mu w prezencie prawdziwą koszulkę reprezentacji Argentyny, na której piłkarz złożył swój autograf. Obiecał też, że jeśli tylko nadarzy się okazja, chciałby poznać Murtazę osobiście.

Okazja nadarzyła się prawie rok później i we wtorek w Dausze, dokąd Messi zawitał ze swoją klubową ekipą Barcelony, by rozegrać tu pokazowy mecz z saudyjskim Al Ahli. Katarskie władze specjalnie na tę okazję ściągnęły do swojej stolicy małego Murtazę wraz z ojcem, z którymi spotkał się słynny piłkarz.

Fotografia odmieniła życie rodziny Ahmadich. Z jednej strony spadł na nią deszcz darów i ofert, które wydawało się odmienią ich życie. Jedni dobrodzieje obiecywali kupować sportowy sprzęt małemu Murtazie, inni zobowiązywali się zapewnić chłopcu profesjonalne, piłkarskie treningi.

Reklama

W pierwszych dniach maja okazało się jednak, że fotografia, która miała przynieść Murtazie spełnienie dziecięcych marzeń, pozbawiła go rodzinnego domu. Ze strachu przed talibami, a także porywaczami ludzi dla okupu rodzina Ahmadich uciekła z do Pakistanu.

Życie stało się nie do zniesienia. Najpierw zaczęły się dziwne telefony. Pomyślałem, że to mogą być pospolici przestępcy, którzy porywają ludzi dla okupu. W Ghazni pełno tu takich. Mogło im przyjść do głowy, że z powodu rozgłosu, jaki spadł na Murtazę, dorobiliśmy się Bóg wie jakich pieniędzy. Ale przeraziłem się nie na żarty kiedy dostałem list z pogróżkami od talibów - mówił wówczas dziennikarzowi AP ojciec Murtazy, Mohammad Arif Ahmadi.

O tym, że nadawcą listu są talibowie powiedział mu kierowca, który mu przywiózł przesyłkę. Talibowie pytali dlaczego jego syn nie studiuje Koranu w przymeczetowej szkole, a zamiast tego marnuje czas uganiając się za piłką. Kiedy telefony z pogróżkami zaczęły się powtarzać, w kwietniu ojciec Murtazy sprzedał cały dobytek, zapakował rodzinę do samochodu i wywiózł wszystkich do Pakistanu.